sty 302018
 
Pora na kolejną odsłonę cyklu o wierceniu dziur w ścianie. Właściwie to dokonało się – dziury powstały mocą prądu elektrycznego, młota udarowego i mojej determinacji. Pora na prezentację drugiej odsłony moich zdjęć z zamierzchłej przeszłości. Część z nich na pewno pojawi się w mojej pokojowej galerii.

19) Zdjęcie jaszczurki siedzącej na ręce jest dla mnie symbolem bliskiego kontaktu z przyrodą. Nie boję się przyrody, przyroda nie boi się mnie – tak to można w skrócie ująć. Ta fotografia powstała niedaleko zbiornika Jeziorsko – ostoi ptaków wodnych. I, jak widać, gadów.
20) Jedno z moich ulubionych zdjęć ważek. To akurat jest bardzo czyste i precyzyjne, z piękną, podwójnie ukośną kompozycją i idealnym tłem. Bardzo rzadko udaje mi się ujęcie takie jak to.
21) Żaba i to w dodatku trawna (Rana temporaria). Rzadko udaje mi się sfotografować płaza, głównie żaby zielone. Tym razem trafił się rarytas i to w dodatku w bardzo ładnej, dostojnej pozie.

22) To zdjęcie zrobiłem o 6:30 rano, pewnego wrześniowego dnia, kiedy chodziłem w kółko po Parku Poniatowskiego, krańcowo zestresowany. Niebo otworzyło się, kurtyny promieni słonecznych spłynęły do ziemi, zwiastując przybycie nowego człowieka. Trzynaście godzin później na świat przyszedł mój syn Michał (czyli Mîchā’ēl – któż jest jak Bóg?). Chyba nie muszę tłumaczyć, że ta fotografia ma dla mnie ogromne symboliczne i emocjonalne znaczenie.
23) Wkraczamy w świat landszaftów. Zdjęcie morza. A nawet Zatoki Gdańskiej. Kocham morze i chciałbym mieć na ścianie jakiś jego obraz. Padło na zachód słońca przy platformie wiertniczej. Bo czemu nie? Fotka pstryknięta chyba w Jantarze.
24) A to jest moja kwintesencja upalnego lata. Łódzki Ogród Botaniczny i ważka z rodzaju szablaków (Sympetrum). Upał aż trzeszczy na tym zdjęciu – w płowych kolorach, falującym od gorąca, popielatym tle, w samym owadzie, który wygląda tak, jakby zaraz miał się zapalić. Nie powiem niczego odkrywczego – lubię tę fotografię.

25) Kolejna ważka Tu ładne ujęcie z widokiem z góry i dwudzielnym tłem. Chyba pierwsze zdjęcie, które zdołałem opublikować w książce.
26) Krzyżak ogrodowy (Araneus diadematus) na bardzo ładnym, zielono-zielonym tle. Bardzo lubię pająki, przy bliższym przyjrzeniu się są po prostu piękne. Popatrzcie na grzbiet tego zwierzaka – wygląda jak inkrustowany kością słoniową. Mocny kandydat do powieszenia na ścianie.
27) Nasze najpiękniejsze błonkówki to? Oczywiście złotolitki, bez dwóch zdań! Te fantastycznie ubarwione owady są niestety również bardzo małe, dzięki czemu mało kto jest w stanie dostrzec ich piękno. Oprócz tego są szalenie ruchliwe, co uniemożliwia zrobienie im dobrego zdjęcia. W 99% przypadków.

28) Kolejna odsłona Parku Poniatowskiego, tym razem w czasie jesiennego, mglistego dnia. Zdjęcie lekko podrasowane w programie graficznym, nostalgiczne i tajemnicze. Taką mam przynajmniej nadzieję. Po radosnym, słonecznym lecie przychodzi pora na jesień – czas zadumy i refleksji. Ona też bywa piękna.
29) Ssak – niesamowite zaskoczenie! Prawie nie fotografuję większych zwierząt, ale od czasu do czasu w kadr wpadnie jakaś wiewiórka. I tu wpadła. Wersja zimowa, napuszona i szczelnie okryta własnym ogonem. Złapana w Parku Zdrowie.
30) Czy motyle zawsze muszą być bezwstydnie przekolorowane? Nie. I tu mamy najlepszy przykład. Brunatno-brązowy motyl na bardzo stonowanym, zielonkawym tle. Czasem taki też jest potrzebny.

31) Bardzo lubię zabawę z edycją zdjęć w programach graficznych, staram się jednak powstrzymać w przypadku zdjęć przyrodniczo-dokumentalnych. Tu nie mogłem – ujęcie aż prosiło się o wyszarzenie tła i pozostawienie intensywnych pomarańczy i żółcieni. Złapane w Ogrodzie, na letnim spacerze.
32) Są zdjęcia, które nie wyróżniają się niczym specjalnym, a mimo to bardzo je lubię. Tak jak poniższe. Powszechnie spotykany kwiat, powszechnie spotykane chrząszcze. A jednak z tego ujęcia bije jakaś taka letnio-słoneczna radość, że jest ono dla mnie manifestem wakacyjnego szczęścia.
33) Typowo dokumentalny dramat. Pająk kwietnik wysysający upolowaną muchówkę. Cisza, spokój i nagle jednego owada mniej. Nikt nie zauważyłby tego braku, gdybym akurat nie przechodził w pobliżu z aparatem.

34) Przykład typowo estetycznej fotografii. Przyszły paź królowej posilający się na fenkule albo czymś podobnym. Kształt rośliny wraz z pozycją owada stworzyły prostą i ładną kompozycję. Dodatkowo kolory i światło dobrze ze sobą zagrały.
35) A to moje zdecydowanie ulubione ujęcie dokumentalne. Prawdziwy obraz przyrody – nie kolorowe motylki czy wesoło latające ważki. Prawdziwa walka o życie i łańcuch pokarmowy jak na dłoni. Srogoń baldaszkowiec (Rhinocoris iracundus) upolował i wysysa innego pluskwiaka – strojnicę baldaszkówkę (Graphosoma lineatum). Przy jego aparacie gębowym siedzi kleptopasożyt – mała muchówka z rodziny Milichidae, która korzysta z darmowego posiłku. Jakby tego było mało, sama jest spasożytowana przez czerwonego pajęczaka. Szach-mat!
36) A to już zapowiedź serii kolejnych wpisów poświęconych wyspie Korfu i rodzinie Durrellów. Fantastycznie ubarwiona jaszczurka – łusecznica wspaniała (Algyroides nigropunctatus) – wygrzewająca się w palących promieniach greckiego słońca. Gdzieś, na murku z białych kamieni, na skraju gaju oliwnego…

I tyle wspomnień z dalekiej przeszłości. Pozostaje teraz wydrukować zdjęcia i urządzić mały casting. Ściana czeka, a i ja chętnie bym już powitał na niej coś kolorowego i kojarzącego się z moimi przyrodniczymi wędrówkami.

 

  2 komentarze to “Dziury – drugie starcie”

  1. Cool wpis i ładne foty!

  2. Bardzo ciekawe zdjęcia 🙂 Wiewiórka podoba mi się najbardziej.

Sorry, the comment form is closed at this time.