Istnieje grupa zwierząt, której prawie nikt nie lubi. Są dziwne, śliskie, zostawiają za sobą ciągnący się śluz, siedzą gdzieś w półcieniu, lubią wilgoć i zjadają zwłoki swoich rozdeptanych pobratymców. Jednym słowem – ślimaki. Dzisiaj postanowiłem napisać o nich kilka słów, kontrastując wiosenne kwiatki.
Wybrałem się do Parku Zdrowie na poszukiwanie wiosny. Chciałem zobaczyć, czy obudziły się już bezkręgowce, co porabiają ptaki i czy wyrosły jakieś ciekawe grzyby. Efektem spaceru było nabranie optymizmu, nawdychanie się wiosennego powietrza i ogólne odprężenie. Oraz spotkanie z motylem o stalowych nerwach.
Jak wiadomo, Łódź leży w centralnej Polsce i z morzem (poza nazwą) nie ma wiele wspólnego. Czy to oznacza, że mieszkając w tym mieście nie można mieć kontaktu ze słoną wodą? Nic bardziej mylnego. Można, i to na kilka różnych sposobów. W dzisiejszym wpisie przedstawiam moje metody realizacji morskich pasji we własnym domu.
Chyba już wszyscy moi sieciowi znajomi opublikowali na swoich blogach zdjęcia pierwszych wiosennych kwiatów. I bardzo dobrze – to chyba najbardziej namacalny i widoczny znak, że wiosna zaczęła się naprawdę. Ja się spóźniłem, ale nadrabiam dzisiaj. Przy okazji przyszło mi do głowy pytanie egzystencjalne.