Często podziwiam zdjęcia dużych zwierząt na internetowych blogach moich znajomych. Jelenie, dziki, orły, żurawie… magiczne zwierzaki, których nie mam szansy spotkać na codzień. Moje bezkręgowce nie mają z nimi szans – nie ta waga. Dlatego i ja postanowiłem zapolować na coś większego. |
Po dwóch kilometrach pieszej wędrówki zagłębiłem się w inny świat. Łódzki Ogród Zoologiczny, bo do niego się udałem, jest kolejnym kamieniem milowym mojego dzieciństwa. Bywałem tam często i nigdy nie mogłem doczekać się kolejnej wizyty. Z moimi kolegami wymienialiśmy zawsze ulubione zwierzęta. Większość podziwiała słonie, lwy czy żyrafy. Moim ulubionym zwierzęciem był… kondor. Dlaczego? Jak to dlaczego? Bo był kondorem i tyle. Najbardziej ze wszystkich znanych mi zwierząt podziwiałem kondory, kropka. I jeżeli ktoś spytał mnie o ulubione zwierzę, to… znacie odpowiedź. Nawiązując do tego sentymentu, dzisiejszy wpis zacznę od ptaków.
Niestety, nie znalazłem kondora, zamiast tego trafiłem do pięknej, nowej i przestronnej woliery dla sępów. Nie zrobiłem zdjęcia tabliczki, ale tak optycznie pasują mi one do sępów płowych (Gyps fulvus). Jeden z nich dał podejść do siebie całkiem blisko i ładnie pozował do zdjęć. W domu przeczytałem, że kilka lat temu sępy były zamieszane w jakąś aferę – woliera była otwarta, można było do niej wchodzić i kilka osób zostało dziobniętych. Od tamtego czasu nie można już niestety wchodzić do środka. Pozostaje podziwianie ptaków przez szyby i siatki. Wielka szkoda, a poza tym założę się, że sępy nie były wtedy niczemu winne. Zmieniając klimat przeszedłem do mniejszych i bardziej kolorowych ptaków – najpierw była Ara ararauna (Ara ararauna), a zaraz po niej australijska Kukabura chichotliwa (Dacelo novaeguineae). Ten ostatni ptak należy do zimorodkowatych i jest z nich największy. Jednym z moich marzeń jest zobaczenie i sfotografowanie naszych zimorodków w naturze, ale na razie musiałem zadowolić się ich dalekim krewnym. Ptak z pozoru nie wygląda na groźnego. Pozory jednak mylą – żywi się małymi ssakami, gadami i ptakami. W internecie znalazłem fantastyczne zdjęcie kukabury połykającej jakąś małą papugę – robiło wrażenie.
Kolejnym przystankiem była motylarnia. Jak się jednak okazało, obecnie ma przerwę w działalności i motyli nie było. Za to zobaczyłem kolejnego ptaka, który momentalnie skradł moje serce. Błyszczak purpurowy (Lamprotornis purpureus) żyje w środkowej Afryce i należy do rodziny szpaków. I to właściwie wystarczy za całe tłumaczenie. Bardzo lubię szpaki za ich ciekawskość, odwagę i dynamikę. Nie inaczej było z błyszczakami. Przepięknie ubarwione w odcieniach fioletu i niebieskiego śmigały początkowo wysoko pod sufitem. Ich pomieszczenie pozbawione jest siatki i szyb – ptaki mogą latać swobodnie. I jak to ze szpakami bywa, po pewnym czasie oswoiły się na tyle, że zaczęły przelatywać centymetry nad moją głową i siadać na gałęziach na wyciągnięcie ręki ode mnie. Wybieg dzieli z nimi para turako zielonych (Turaco persa buffoni), z którymi od czasu do czasu wdawały się w krótkie przepychanki. Lata doświadczeń w fotografowaniu owadów powodują, że umiem pozostawać przez długo czas w bezruchu, dzięki czemu miałem okazję obserwować wiele ciekawych zachowań tych fantastycznych ptaków. Po pewnym czasie napłynęli inni zwiedzający i, niestety, ptaki wycofały się wyżej. Żal było mi opuszczać ich pomieszczenie.
Czy można nie lubić zarozumiałego i aroganckiego Króla Juliana, lemura z serialu “Pingwiny z Madagaskaru”? Prawidłowa odpowiedź brzmi – nie, nie można. Pierwowzorem Juliana były lemury katta (Lemur catta) i trzeba przyznać, że podobieństwo jest uderzające. W łódzkim ZOO lemury odziedziczyły wybieg po małpach i mieszkają tam całkiem sporym stadkiem. Robiąc im zdjęcia zauważyłem, że jedna z samic nosi dwójkę dzieci, które podróżują wczepione w sierść na jej brzuchu. Lemurom ciężko robi się zdjęcia, nie mogą usiedzieć przez chwilę w jednym miejscu, jakby miały jakieś zbiorowe adhd. Dałem im spokój i poszedłem szukać czegoś mniej ruchliwego.
Odwiedziłem pawilon z akwariami i tam największe wrażenie wywarły na mnie piranie (Pygocentrus sp.). Były bardzo spokojne, poruszały się leniwie, patrzyły na mnie życzliwie, jakby chciały powiedzieć – no dawaj, widzisz, że nic ci nie grozi, włóż do wody palec, albo jeszcze lepiej całą rękę. Widziałem kilka filmów dokumentalnych z atakującymi piraniami i nie dałem się nabrać. W kolejnym pawilonie kajman zignorował mnie całkowicie, odwrócił się i podrapał łapą w głowę – autentycznie. Po takiej manifestacji pozostało mi pójść dalej i obejrzeć żaby. Te w Łódzkim Zoo występują w dużej różnorodności, w dodatku w wersji na ostro. Po kolei obejrzałem drzewołaza żółtopasego (Dendrobates leucomelas), liściołaza pasiastego (Phyllobates vittatus), drzewołaza błękitnego (Dendrobates azureus) oraz drzewołaza plamistego (Dendrobates tinctorius). Wszystkie wymienione gatunki charakteryzują się bardzo ładnym, jaskrawym ubarwieniem ostrzegawczym, ponieważ wydzielina ich skóry jest silnie trująca.
Idąc dalej trafiłem na wybiegi wielkich kotów. Chociaż lew jest powszechnie uważany za króla zwierząt, ja jednak wolę tygrysy. Jest w nich jakaś magiczna moc, która po prostu zniewala patrzącego. Te lekkie ruchy łap, które jednym uderzeniem mogłyby złamać człowieka na pół, to leniwe kroczenie z kpiącym spojrzeniem mówiącym – mogę cię w każdej chwili zjeść. Istotę tygrysa doskonale ujął William Blake w wierszu mu poświęconym:
The Tyger
Tyger! Tyger! burning bright
In the forests of the night,
What immortal hand or eye
Could frame thy fearful symmetry?
In what distant deeps or skies,
Burnt the fire of thine eyes?
On what wings dare he aspire?
What the hand dare seize the fire?
And what shoulder, & what art,
Could twist the sinews of thy heart?
And when thy heart began to beat,
What dread hand? & what dread feet?
What the hammer? what the chain?
In what furnace was thy brain?
What the anvil? what dread grasp
Dare its deadly terrors clasp?
When the stars threw down their spears,
And water’d heaven with their tears,
Did he smile his work to see?
Did he who made the Lamb make thee?
Tyger! Tyger! burning bright
In the forests of the night,
What immortal hand or eye
Dare frame thy fearful symmetry?
Kontynuując zwiedzanie trafiłem jeszcze na prawdziwe słodziaki w postaci pand małych (Ailurus fulgens), które mają bardzo pomysłowo urządzony wybieg. Na ogrodzonej przestrzeni stoi kilka wysokich drzew, na które zwierzaki mogą się swobodnie wspinać. Nieco dalej znajduje się obszar zwierzaków z Australii największymi gwiazdami, czyli kangurami. Kangury ładnie pozowały, zrobiłem im kilka całkiem udanych zdjęć. Niestety pora zrobiła się późna i musiałem zakończyć zwiedzanie. Pokazałem tu oczywiście tylko niewielki wycinek bogatej kolekcji Łódzkiego Ogrodu Zoologicznego, na pewno nie jest to ostatni wpis na ten temat. Duża część zwierząt jest jeszcze pochowana, jest dla nich po prostu zbyt zimno. Kiedy nadejdą ciepłe, letnie dni na pewno wybiorę się tu po raz kolejny.
A na samo zakończenie nie mogło zabraknąć zdjęć tego, co tak podziwiam u moich internetowych przyjaciół, czyli – żuraw, ale nie nasz, prawie dzik i trochę sarna. Mógłbym ogłosić konkurs fotograficzny, jakie gatunki znajdują się na tych zdjęciach, ale podejrzewam, że byłby prawie nie do rozwiązania.
21 komentarzy to “Lwy! Tygrysy! Żaby!”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Jestes pewien, że lemury przejęły wybieg po szympansach? Jakoś sobie nie przpominam, abym kiedykolwiek widział naszych najbliższych krewnych w łódzkim zoo… Czyżbym je przeoczył?
Poemat Blake’a bardzo lubię i fajnie było sobie go przypomnieć. Od kiedy obejrzałem Mentalistę z Simonem Bakerem zawsze już będzie mi się kojarzyć z tym fantastycznym serialem.
No teraz to mnie zastrzeliłeś 🙂 Pamiętam małpy na tym wybiegu z dzieciństwa i wydawało mi się, że to były szympansy, ale pewnie pomyliłem je z czymś innym. A Mentalisty nie widziałem, muszę spojrzeć w wolnej chwili.
Wiesz, to 7 sezonów, z czego dwa ostanie najlepsze moim zdaniem. Jestem facetem, ale gdyby ktoś pytał, to tytułowy aktor ma najbardziej ujmujący, najpiękniejszy uśmiech, jaki widziałem. Może warto przytoczyć tłumaczenie. Wybrałem to wg mnie najlepsze:
Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
Jakiemuż nieziemskiemu oku
Przyśniło się, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?
Jakaż to otchłań nieb odległa
Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie
Wznieciły to, co w tobie płonie?
Skąd prężna krew, co życie wwierca
W skręcony supeł twego serca?
Czemu w nim straszne tętno bije?
Czyje w tym moce? kunszty czyje?
Jakim to młotem kuł zajadle
Twój mózg, na jakim kładł kowadle
Z jakich palenisk go wyjmował
Cęgami wszechpotężny kowal?
Gdy rój gwiazd ciskał swe włócznie
Na ziemię, łzami wilżąc jutrznię,
Czy się swym dziełem Ten nie strwożył,
Kto Jagnię lecz i ciebie stworzył
Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
W jakim to nieśmiertelnym oku
Śmiał wszcząć się sen, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?
Już sobie przypomniałem – to były pawiany. Nie wiem skąd wziąłem te szympansy 🙂
Szympansy to było by coś. Chyba żaden inny gatunek ( no, może poza bonobo ) nie przejawia tak ciekawych zachowań. Zawsze żałowałem, ze ich u nas nie ma, wyobrażam sobie, że mógłbym je obserwować godzinami. Ciekawostka, zapewne niektórym znana: pod względem genetycznym szympansom bliżej do Homo sapiens, niż do innych małp.To prawie my.
Świetne zwierzaki i zdjęcia też. 🙂 Uświadomiłam sobie, że nie byłam w ZOO od czasów dzieciństwa. Zachęciłeś mnie tym wpisem do wizyty, chyba tam w tym roku wpadnę.
Warto, szczególnie, że zoo u Was jest chyba o wiele większe 🙂
Wspaniałe zdjęcia! Chyba kangur najbardziej mnie zauroczył ze wszystkich okazów. W bydgoskim ZOO nie ma takiego zwierzaka. Nie za bardzo lubię robić zdjęcia w ZOO, bo przeszkadzają mi ogrodzenia z drobnej siatki i szyby. Kilka razy fotografowałam lemury. Były dosyć spokojne pewnie dlatego, że akurat jadły posiłek. http://fotoforum.gazeta.pl/uk/lemur,fotoart-1.html
Świnia podobna jest do chińskiej. To chyba wisajska: http://atlas-zwierzat.pl/1/ssaki-azji/swinia-wisajska
W tym atlasie jest też zwierzak przypominający Twojego z ostatniego zdjęcia.
Świnia to trudny przeciwnik do identyfikacji 🙂 Jest to świnia cebueńska (Sus cebifrons), endemit żyjący tylko na dwóch filipińskich wyspach Panay i Negros. Gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem.
Fajnie, że taka jest w Łodzi 🙂
W moim rankingu wygrywa kangur – za odwagę!:)
http://www.eska.pl/news/nokaut_kangura_prawdziwa_historia_filmu_kangur_dusi_psa/136882
Gdyby nie ogon, byłby knock-out 🙂 Wyobrażam sobie podziw z jakim pies traktował później swojego pana 🙂
Nawiązując do Avidala:
Jak nudno peruwiańskiej lamie w ugłaskanej panoramie
Zoologów centrum miasta “F”
Gdzie taka dzika lama-samiec, spędza życie opłakane
Za parkanem z grubych szorstkich dech
Tuż obok w klatce siedzi kondor z diaboliczną ptasia mordą
Nostalgicznie międląc w dziobie kłębek piór
Bo i ta lama, i ten kondor, z taką szyją barwy bordo
Dziko tęsknią do rodzinnych, stromych gór
Los Andes Kordilliera, Montania, Patagonia
Ostępy strome, dzikie, gdzie kondor z nagłym krzykiem
Wzlatuje w nieboskłon
Los Andes Cordillera, Brazylia, Amazonia
La Pląta, Rio Branco, Trynidad, Santa Cruz
Tropiki wszerz i wzdłuż
Zarówno lama jak i kondor zachowują swoją godność
W tej niewoli zoologicznej swej
Już tyle nocy, dni i latek w czterech kratkach swoich klatek
Wręcz się duszą, męczą się, że hej
Czasami lama brzydko splunie, kondor wściekle w kąt pofrunie
Bo ich serca zza osłony piór i skór
Z Apeninów, z gór Schwarzwaldu wyrywają się do Andów
Do rodzinnych, stromych, swojskich, dzikich gór
Bardzo ładny wiersz. Zastanawiałem się, czy na koniec wpisu nie napisać czegoś na temat mojego poglądu na Ogrody Zoologiczne, ale dałem spokój. Ale w skrócie – zwierzęta może i nie mają swobody i nudzą się, ale mają zapewnione zaspokojenie wszystkich potrzeb do końca swoich dni. Nie muszą się obawiać drapieżników, chorób czy przede wszystkim pazernych kłusowników obcinających im części ciała żywcem. A poza tym współczesne ogrody to przede wszystkim ochrona gatunków zagrożonych wyginięciem oraz działalność edukacyjna i za to należą im się wielkie brawa.
Zgadzam się z Tobą, ale pod jednym warunkiem. W Polsce powinny zostać tylko te ogrody, które mają warunki (np. rozległy teren), pieniądze i wykwalifikowany personel. Zniknąć natomiast powinny wszystkie lokalne menażerie, które stworzono wyłącznie po to, żeby zadowolić gawiedź.
Nic dodać, nic ująć. Tak samo powinny zniknąć cyrki ze zwierzętami.
Wiersz o kondorze i lamie dotyka drażliwego tematu w sposób dosłowny. Utwór Blake’a to jednak inny kaliber, głeboka alegoria. Próba zrozumienia genezy i sensu istnienia zła ( tygrys ).
Najważniejsze, że dorwałeś Króla Juliana! 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
Mój syn stwierdził, że te dwa małe lemury to Mort i Maurice, jeśli wiesz o czym mówię 🙂
Jak zwykle znakomite fotografie, jak do folderu ZOO 🙂
Co do samego ZOO to jakoś wciąż nie mogę się przyzwyczaić…I choć moja panna zajmuje się “chodzeniem” przy dzikich zwierzętach, hodowlą i sprowadzaniem to wciaż nie mogłem w sobie zaszczepić “cieszeniem się” oglądania zwierząt w klatkach…
Ale zdjęcia fantastycznie się ogląda, zeby nie było :p moze właśnie dlatego, że tak to umiejętnie pokazałeś, ze wcale nie widać tego ZOO 🙂
Bardzo bym chciała, żeby w Rzeszowie powstało ZOO i oczywiście jakaś motylarnia…