mar 242017
 
Istnieje grupa zwierząt, której prawie nikt nie lubi. Są dziwne, śliskie, zostawiają za sobą ciągnący się śluz, siedzą gdzieś w półcieniu, lubią wilgoć i zjadają zwłoki swoich rozdeptanych pobratymców. Jednym słowem – ślimaki. Dzisiaj postanowiłem napisać o nich kilka słów, kontrastując wiosenne kwiatki.

Po głębszym zastanowieniu, dochodzę do wniosku, że ja też nie zaliczam się do miłośników ślimaków. Nie to, żebym ich jakoś specjalnie nie lubił, są mi w najlepszym razie obojętne. W dodatku denerwują mnie wybitnie swoją zdolnością do psucia każdego zdjęcia. Pisałem już o tym kilka razy, ale grzyby i ślimaki to organizmy, które za nic mają głębię ostrości. Niezależnie od ustawień, zawsze jakaś część (przeważnie ta najważniejsza) będzie nieostra. Można pomyśleć, że nie ma nic łatwiejszego niż zrobienie dobrych zdjęć czemuś tak wolno poruszającemu się jak ślimak. Bzdura! Ślimak porusza się w jakiś kwantowy sposób, nie sposób stwierdzić, gdzie się w danej chwili konkretnie znajduje, a samo zbadanie tego stanu, czyli zrobienie zdjęcia, zaburza ten stan i automatycznie psuje zrobione zdjęcie. Proste.

Ślimaki, pomimo swej nieciekawej postaci materialnej, są bardzo interesującymi organizmami. Szczególnie ciekawa jest ich obustronna, krzyżowa kopulacja – ślimaki są obojnakami i każdy ma część męską i żeńską. Miałem szczęście dwukrotnie obserwować to zjawisko i to u dwóch różnych gatunków. Zamiast opisu, poniżej fragment mojej ukochanej książki – “Moje ptaki, zwierzaki i krewni” autorstwa Geralda Durrella. O samej rodzinie Durrell i ich książkach napiszę obszerniej już niebawem.

“Byłem ogromnie zaintrygowany zachowaniem pary ślimaków i wprost nie mogłem się
doczekać najbliższego czwartku, kiedy Teodor miał przyjść na herbatę. Natychmiast
opowiedziałem mu wszystko. Teodor słuchał, bujając się lekko na palcach i kiwając potakująco głową, gdy ja obrazowo opisywałem, czego byłem świadkiem.
– Widzisz – powiedział, kiedy skończyłem. – Byłeś… ehm… wiesz, miałeś ogromne
szczęście, że to widziałeś. Ja podglądałem bardzo wiele ślimaków i nigdy mi się taka gratka nie trafiła.
Zapytałem, czy te małe strzałki i sznurki to dzieło mojej wyobraźni.
– Nic podobnego – odparł Teodor. – Tak właśnie wygląda rzeczywistość… Strzałki są
zrobione z… ehm… substancji w rodzaju wapna, a kiedy przenikną do ciała ślimaka, to… ehm… wiesz, rozpuszczają się, znikają. Zdaje się, że istnieją pewne dowody na to, iż te strzałki wywołują wrażenie… łachotania i ślimakom to… ehm… widać sprawia przyjemność.
Zapytałem, czy słuszne jest moje przypuszczenie, że każdy ze ślimaków wciągał w siebie
ten sznurek jak na kołowrocie.
– Tak, tak, to się zgadza – powiedział Teodor. – Najwidoczniej posiadają wewnątrz jakiś…
ehm… mechanizm, który pozwala im wciągać z powrotem linę.
Powiedziałem, że to jest jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie w życiu widziałem.
– Tak, to prawda. Niezwykle ciekawe – przytaknął Teodor, a potem powiedział coś, co mi
zatkało dech w piersiach. – Kiedy się ustawią bok w bok, wówczas… ehm… męska część ślimaka kopuluje z… ehm… żeńską częścią drugiego ślimaka i… ehm… jakby to powiedzieć… vice versa.
Dopiero po chwili zdołałem wchłonąć tę zdumiewającą informację.
– Czy mogę z tego wnosić – zapytałem ostrożnie – że każdy ślimak jest jednocześnie
rodzaju męskiego i żeńskiego?
– Ehm… tak – odparł Teodor. – Hermafrodyty.
Oczy jego błysnęły ku mnie, kiedy pocierał kciukiem brodę. Larry, który zawsze robił minę męczennika podczas moich przyrodniczych dyskusji z Teodorem, był równie jak ja zdumiony ową niebywałą rewelacją na temat życia seksualnego ślimaków.
– Ty chyba żartujesz – zwrócił się do Teodora. – Chcesz powiedzieć, że każdy ślimak jest
jednocześnie samcem i samicą?
– Owszem – przytaknął Teodor, po czym dorzucił skromnie: – Dziwne, prawda?
– Wielki Boże! – wybuchnął Larry – przecież to nieuczciwe! Takie obrzydliwe, oślizłe
paskudztwa łażą po krzakach i uwodzą się jak szalone, mając na dodatek frajdę obu płci naraz. Czemu rasa ludzka nie została tak uprzywilejowana? Chciałbym bardzo wiedzieć.
– Widzisz, ale wtedy musiałbyś składać jaja – przypomniał mu Teodor.
– Prawda – przyznał Larry. – Ale jakaż by to była wspaniała wymówka towarzyska.
„Przykro mi, nie mogę przyjść, bo muszę wysiadywać jajka”.
Teodor parsknął urywanym śmiechem.
– Ale ślimaki nie wysiadują swych jaj – wyjaśnił. – Zakopują je w wilgotnej ziemi i tak
zostawiają.
– Wspaniała metoda wychowania dzieci – zauważyła nieoczekiwanie matka z głębokim
przekonaniem. – Chciałabym móc was wszystkich zakopać w wilgotnej ziemi i zostawić.”

W Łódzkim Ogrodzie Botanicznym ślimaki mają swój ulubiony rejon. To obszar leśny, bardzo gęsto porośnięty roślinami, wśród których dominuje pokrzywa i jaskółcze ziele. Gęstwina ta jest częściowo wystawiona na promienie słoneczne, częściowo schowana w cieniu. Przecina ją asfaltowa alejka, której obecność ma znaczenie. Po deszczu, albo w czasie mglistych, wilgotnych dni, ślimaki opuszczają swoje kryjówki przełażą przez alejkę. Wiele z nich ginie pod butami spacerowiczów. Nieprzyjemne, głośnie chrupnięcie i już kolejny ślimak zmienia swoją postać z trójwymiarowej w bardziej dwuwymiarową. To, co jest nieszczęściem jednego, stanowi radość dla innych. Truchło denata zostaje szybko oblezione przez jego towarzyszy-kanibali, którzy ucztując często sami padają ofiarami kolejnego nieostrożnego przechodnia. I tak dalej, i tak dalej.
Lubię chodzić tam w czasie deszczu, rośliny intensywnie pachną, powietrze jest świeże i ożywcze. I nie powiem, od czasu do czasu pod moim butem rozlega się budzące dreszcz chrupnięcie i przyczyniam się niechcący do zaspokojenia głodu kilku kolejnych ślimaków.

  11 komentarzy to “Śliska sprawa”

  1. Jakoś nigdy nie ciekawiły mnie te stworzenia, zwłaszcza z fotograficznego punktu widzenia (rym niezamierzony:)) Kiedyś nazbierałem winniczków w celach konsumpcyjnych, ale … wypuściłem je wszystkie, gdyż jakoś nie miałem sumienia pozbawić ich życia. PS. Jakoś nie zauważyłem, żeby zdjęcia było zepsute:)

    • Winniczki co jakiś czas pojawiają się w Lidlu, już w postaci gotowej do odgrzania, ale jakoś się nie mogę przełamać 🙂 A zdjęcia naprawdę nie są najlepsze – ślimory siedzą zawsze w mroku i musiałem je fotografować z lampą. A dla mnie przyrodnicze zdjęcie z lampą = zdjęcie zepsute 🙂

  2. Lubię ślimaki oprócz tych bez skorupek, które napawają mnie obrzydzeniem.

    • Tak ma chyba większość ludzi 🙂 Skorupki dają ślimakowi jeszcze jakieś pozytywne wrażenie estetyczne 🙂

  3. Tekst z książki bardzo dobry. 😀
    A ja ślimaki lubię i niechęci do nich nie odczuwam. Owszem, są kanibalami, mają w sobie wyraz oślizłości, ciągnie się za nimi ten śluz, no ale cóż… i tak sprawiają dużo lepsze wrażenie niż prosionki. 😉
    Ten (a właściwie te, bo jest i parka) z kolorową “lamówką” wygląda oryginalnie, wstężyk z wybałuszonymi oczami też mi się podoba. 🙂

    • Prosionki? Nieeee, ja je lubię z kolei 🙂 Nie mam żadnych złych skojarzeń z nimi. Przypomina mi się zdjęcie jakiegoś ich krewnego wyłowionego z dna oceanu – miał jakieś pół metra – to był prosionkowy czad 🙂

      A ślimak z lamówką to niestety ślinik luzytański (Arion lusitanicus) gatunek inwazyjny, bardzo ekspansywny, który wypiera systematycznie nasze ślimaki. Widzę to nawet w Ogrodzie, gdzie z każdym rokiem staje się coraz bardziej widoczny.

      • Półmetrowy prosionek? O rety, jak dobrze, że takich nie widuję na codzień. 😀
        Z lamówką to luzytańczyk, mówisz. Dobrze wiedzieć, może kiedyś go wreszcie spotkam, na razie tylko o nim słyszę i to od kilku lat.

  4. Hm. Mojego męża nazywają Teodor i ma on dobrego kumpla, którego zwą Larry:). Powyżej maż deklaruje jednak, że ślimaki go zbytnio nie interesują, więc wierzę, że książkowa dyskusja nie była na faktach:)

  5. Ślimak porusza się w kwantowy sposób : zajebisty tekst :p Świetny tekst i zdjęcia :O Przenigdy nie byłem świadkiem miziania ślimakó, no genialne!.
    No jest w nich coś niepokojącego, faktycznie wyżerka na stypie złozona z cześci bohatera stypy brzmi dość makabrycznie :p kontrowersyjne zwierzątka, czasem jak się spojrzy od odpowiedniej strony to słodkie, pocieszne uparciuchy a czasem są przeciez nawet bohaterami horrorów 🙂

  6. Ubawiłeś mnie setnie tym kwantowym poruszaniem się ślimaków. :))) Bardzo w moim stylu, więc tym bardziej zgadzam się – one są wiecznie w tzw. superpozycji. Nie można ich sfotografować w sposób skończenie dobry – to fakt. Kto nie robi makrofot, nie wie, ale one naprawdę zaskakują nagłym się poruszniem :))))

  7. Ej! Nie każdy ślimak to obojniak! Np. polska żyworódka! Są jajożyworodne, a samiec ma męski organ w… czułku! Zwykły czułek jest ostro zakończony, a ten specjalny grubszy i tępo zakończony.

    Hawk!

Sorry, the comment form is closed at this time.