lip 032016
 
20160603-head Czasami zdarza się taki dzień, kiedy nic nie układa się tak, jak powinno. Człowiek ma już dość wszystkiego, jest zirytowany i zniechęcony. A potem następuje jedno wydarzenie, które odwraca złą passę i wszystko kończy się dobrze. Tak było dzisiaj, a we wpisie weźmie też udział paź królowej i hydraulika odpływowa.

Wczorajsza prognoza pogody zapowiadała burze i gradobicia. I faktycznie, pod koniec upalnej soboty nadeszły gęste chmury, powiało, pobłyskało i solidnie lunęło. Ucieszyłem się. Każda pogoda jest dobra na wizytę w Łódzkim Ogrodzie Botanicznym, deszcz też ma swoje zalety. Postanowiłem niedzielne przdpołudnie poświęcić na fotografowanie ślimaków. Rzadko kiedy trafia się okazja, żeby je obserwować, a to też ciekawe zwierzaki. Do tej pory widziałem w Ogrodzie ponad dziesięć gatunków ślimaków lądowych. Miałem nadzieję, że dzisiaj spotkam coś nowego. Warunki sprzyjały – niebo było zachmurzone, temperatura znacznie spadła, wilgoć na ziemi i w powietrzu. Spacer zacząłem w ślimaczym El-Dorado, czyli fragmencie Ogrodu gęsto porośniętym pokrzywami, tam gdzie zawsze można było spotkać mrowie ślimaków. Dzisiaj ich nie było. Nawet winniczków. Spotkałem tylko kilku ponurych najeźdźców czyli śliniki luzytańskie (Arion sp.). Ogólnie rzecz ujmując, wkurzyłem się. Nawet głupie ślimaki nie chciały współpracować. Wychodząc z domu okazało się, że popsuł mi się odpływ – drugi raz w ciągu tego tygodnia, w dodatku inny niż poprzednio. A jeszcze wcześniej, na początku tygodnia nad Łodzią, dosłownie nad moją głową przelatywały dwa samoloty Antonowa, prawdziwe perły i ratytasy – An-124 i An-22. Oba słyszałem, ale ich nie widziałem z powodu chmur. Fatalny tydzień! W kiepskim nastroju wszedłem do mojego ulubionego działu roślin użytkowych. Pochodziłem między roślinami. Zobaczyłem muchówkę. Może by jej zrobić zdjęcie? Ale po co? Komu potrzebne kolejne zdjęcie muchówki? Poszedłem dalej. O, jakaś pszczoła. Może zdjęcie? Eeeee, nie. Rusza się za szybko, zdjęcie będzie rozmazane, szkoda zachodu. Po kilku minutach miałem dość. Doszedłem do wniosku, że nic tu po mnie, idę do domu oglądać ikony na pulpicie. Wybrałem drogę na skróty, przeszedłem kilka kroków i wtedy coś dużego i żółtego zerwało się kilka metrów ode mnie. Paź królowej (Papilio machaon)! Motyl, który przynajmniej w mojej okolicy należy do rzadkości i jest prawdziwym królem owadów. Od razu odezwała się we mnie żyłka myśliwego. Pazia ściga się w miarę łatwo – jest duży, jaskrawy i łatwo śledzić go wzrokiem. Problem polega na tym, że jest szybki i lubi latać na długich dystansach. Goniłem go sporo czasu, udało mi się zrobić tylko jedno zdjęcie pod kiepskim kątem, kiedy na chwilę usiadł w trawie (na sam koniec spaceru dopadłem go jeszcze raz i już w lepszych warunkach). Tak czy inaczej, to był impuls, który zmienił wszystko. Przypomniałem sobie, że nie przyszedłem tu narzekać, tylko cieszyć się przyrodą i szukać ciekawych zwierzaków. Paź odfrunął, ale zamiast niego Ogród podarował mi cały worek prezentów z owadami.

20160603-03 20160603-02 20160603-01

Pełen energii wróciłem między rabatki z ziołami, od razu, jak na zawołanie, wyszło słońce. Jako pierwszy w obiektyw wpadł srogoń baldaszkowiec (Rhynocoris iracundus). Tego drapieżnego pluskwiaka dość łatwo zauważyć na zielonym tle – sam jest czerwono-czarny i mimo tego, że porusza się powoli, jest bardzo dobrze widoczny. Srogoń siedział na roślinie czatując na liczne błonkówki i muchówki szalejące wokół. Moją uwagę przykuła duża błonkówka pożywiająca się obok. Była to wardzanka (Bembix rostrata), bardzo ładna przedstawicielka rodziny grzebaczowatych (Sphecidae). W Ogrodzie występuje dość licznie, jednak w tym sezonie widziałem ją po raz pierwszy. Odwróciłem wzroki i na kolejnej roślinie zauważyłem następnego srogonia. Stał na środku zielonego liścia i udawał, że go nie ma. Nie dałem się nabrać.

20160603-06 20160603-04 20160603-05

Nad tysiącami kwiatów latały tysiące owadów. Najwięcej było błonkówek i muchówek, ale i motyle miały dziś swój dzień. Chodziłem od rośliny do rośliny i fotografowałem. Trochę przeszkadzał mi wiatr, ale i tak udało mi się złapać chyba więcej motyli, niż przez wszystkie wiosenne miesiące. Do fotograficznej kolekcji dołączyły – latolistek cytrynek (Gonepteryx rhamni), rusałka osetnik (Vanessa cardui), rusałka kratkowiec (Araschnia levana), polowiec szachownica (Melanargia galathea) oraz bliżej niezidentyfikowane bielinki i modraszki.

20160603-08 20160603-07 20160603-09

Bzygi (Syrphidae) również dopisały. Sfotografowałem dzisiaj bardzo dużo gatunków, część pospoliciaków, ale trafiło się też kilka bardziej dla mnie egzotycznych. Szczególnie zadowolony jestem z tego czarnego z dwoma żółtymi pasami – wydaje mi się, że to prężec dwupaskowy (Chrysotoxum bicinctum). Wiem, że to dla większości ludzi przesada, ale moim zdaniem jest bardzo ładny. Reszty bzygów na razie nie identyfikuję – nie mam po prostu czasu. Na razie ograniczę się do pokazania zdjęć.

20160603-12 20160603-11 20160603-10

Kolej na błonkówki. Dzisiaj latało pełno drobnicy, dużych owadów też nie brakowało. Ponieważ słońce świeciło już mocno, a kwiatów było w bród, cała okolica dosłownie brzęczała i błyszczała od słonecznych refleksów rzucanych przez tysiące skrzydełek. Oprócz wspomnianej już wardzanki spotkałem rewelacyjne z wyglądu “pszczoły” (kolejne do identyfikacji), całe puchate a jednocześnie smukłe. Co chwila basowo dudniły przelatujące trzmiele kilku gatunków, ale na nie jestem chwilowo obrażony i nie próbuję robić im zdjęć. Na tabliczce informacyjnej przysiadła szczerklina piaskowa (Ammophila sabulosa). Zacząłem robić jej zdjęcia metodą “jeszcze krok do przodu”, ale o dziwo wcale się nie bała i dała podejść całkiem blisko. A teren obok przejęły w posiadanie makatki (Anthidium sp.) – fantastyczne przedstawicielki miesiarkowatych (Megachilidae), mistrzynie precyzyjnego lotu, bardzo terytorialne i agresywne w stosunku do intruzów.

20160603-14 20160603-13 20160603-15

Na zakończenie słów kilka o innych rzędach owadów. Z ważek spotkałem dzisiaj dwa gatunki, z chrząszczy kilka gatunków biedronek i przedstawiciela kruszczyc, z pluskwiaków, oprócz srogonia była jak zawsze strojnica baldaszkówka (Graphosoma lineatum). Trafił się też pająk Ebrechtella tricuspidata w czasie posiłku (dziękuję czytelnikom za ID!). A na samo zakończenie spaceru jeszcze raz poszukałem pazia królowej, znalazłem, sfotografowałem i w myślach podziękowałem za tę odmianę nastroju. Dzisiaj się rozpisałem, zdjęć też jest sporo, ale chciałem pokazać, ile materiału można zebrać w czasie krótkiego, dwugodzinnego spaceru. Oczywiście, Ogród to raj dla owadów, ale jeżeli ktoś narzeka na małą bioróżnorodność w dużym mieście, to chyba nie ma do końca racji.

20160603-17 20160603-18 20160603-16

  17 komentarzy to “Zdrowie Króla!”

  1. Bardzo piękne zdjęcia i bardzo zacne i wdzięczne obiekty. Joanna Boisse.

    • Dziękuję za wizytę 🙂 Wczoraj Ogród był dla mnie wyjątkowo łaskawy, to co na zdjęciach to może z 1/4 wszystkiego, co udało się sfotografować.

  2. Marzy mi się spotkać pazia…

    • Hmmm, chyba najłatwiej je spotkać namierzając ich rośliny żywicielskie. W Ogrodzie gasienice żerują na roślinach baldaszkowych typu np. fenkuł włoski. I w ich okolicach zawsze pojawiają się imago. Potrzeba oczywiście trochę szczęścia żeby je spotkać, ale dorosły, lecący paź jest nie do pomylenia z niczym innym. Przynajmniej u mnie 🙂

  3. Gut dżob 🙂

  4. Pająk to Ebrechtella tricuspidata?

  5. Pierwsze dwa zdjęcia pazia są super, gratulacje. I zazdroszczę bardzo. 🙂 Jak miło z jego strony, że ma taaaką ogromną moc odczarowywania. 🙂 Świetne okazy Ci się trafiły. Wielu z nich nigdy nie widziałam, echh… Ale tego pajączka na końcu, którego nazwałeś kwietnikiem, znam i wiem, że nazywa się Ebrechtella tricuspidata. 🙂

    • Tak jest – paź króluje na niebie i metafizycznie też 🙂 Okazów zostało do pokazania jeszcze dużo, będzie część druga. Dzięki za identyfikację pająka – nie wiem dlaczego, ale automatycznie zrobiłem z niego kwietnika nawet się dobrze nie przyglądając. Pewnie dlatego, że 98/100 widywanych przeze mnie pająków w kwiatach to właśnie kwietniki 🙂

      • A ja kwietniki widuję rzadko, zdecydowanie zbyt rzadko. U mnie 98/100 to Ebrechtelle. 😉
        Chrząszcz w ciapki to łanocha pobrzęcz, nie wiem czy ją znasz. Bzygi to gnojka i bzygi prążkowane. Tych drugich są u mnie ostatnio dziesiątki, przepadają za zlizywaniem pyłku z pręcików liliowców. Natomiast makatki widuję wszędzie tam, gdzie rośnie większa ilość roślin z rodziny jasnotowatych. Samiec nieustająco krąży wokół takiej kępy, wypatrując samiczki, na którą da się napaść z zaskoczenia. Widywałam takie akcje kilka razy, ale nie dałam rady zrobić żadnego rozsądnego zdjęcia.

        • Łanochy znam – nie miałem czasu przyjrzeć się im bliżej teraz, kojarzę że łatwo je pomylić z bardzo podobnym gatunkiem. Bzygi chyba będę w następnym wpisie prezentował w większej liczbie. A makatki są świetne – można je godzinami obserwować – w Ogrodzie jest ich kilka gatunków, będę próbował je pofotografować. Trudno je złapać, trzeba poczekać, aż się zmęczą. Co jest prawie niemożliwe 🙂

  6. Zazdroszczę Ci tej wiedzy. Fotografując ważki, sfotografowałem przy okazji także inne wady. Po powrocie do domu chciałem je oznaczyć (bez klucza:)) i … chyba wolę jednak ptaki. Jest ich mniej, są większe itp. PS. Co nie oznacza, że jeszcze kiedyś nie spróbuję:)

    • Fotografowanie owadów to też bardzo fajny “sport”. Jasne, że ptaki czy ssaki wyglądają efektowniej, ale np. u mnie poza wiewiórkami niewiele znajdę 🙂 A owady też potrafią być piękne i jednocześnie wymagające. A co do identyfikacji – trochę gatunków da się oznaczyć ze zdjęć, natomiast większości nawet nie ma co próbować bez obejrzenia pod mikroskopem. Ważki akurat dają się w miarę łatwo oznaczać, ale ja ciągle mam problem z szablakami czy mniejszymi gatunkami.

  7. Aż zatęskniło mi się za łąką…

  8. 9 pierwszych zdjęć świetna i cudowne zdjęcie ważki. 🙂

  9. W tym roku widziałem pazia królowej w maju i to po raz pierwszy od wielu, wielu lat i tradycyjnie nie chciał zatrzymać się na dłużej by dać się sfotografować ;/ Wardzanki u siebie nie widuje, chociaż mam nadzieję, że w końcu mi się pokaże, bo chętnie bym o niej więcej napisał, natomiast srogoń baldaszkowiec w ogóle u mnie nie występuje. Gratuluje naprawdę pokaźnej kolekcji, ciekawych gatunków owadów i pająków, niektórych naprawdę mocni zazdroszczę 😀

    A i jeszcze jedno, bo widzę, że nie masz podpisanej tej niebieskiej ważki, to nimfa stawowa (Enallagma cyathigerum) 🙂

    • Dzięki za miłe słowa i ID ważki 🙂 Wbrew pozorom w Łodzi można znaleźć bardzo dużo ciekawych bezkręgowców, trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać i wykazać się cierpliwością. A srogonia znowu spotkałem w ciekawej sytuacji, więc pewnie znajdzie się w następnym wpisie.
      A tak z innej beczki – rewelacyjną stronę prowadzisz 🙂

Sorry, the comment form is closed at this time.