4 marca 2025

5 thoughts on “Jak profesjonalnie rozgnieść pajęczaka

  1. „ale do jutra mi przejdzie”. Szczęśliwiec! My na Warmii mamy to już na stałe wdrukowane w mózgi. U niektórych z nas odruch poszukiwania kleszczy wykształca się na długo przed odruchem ssania:). A tak poważnie, to mamy z tym mały problem i coraz bardziej kurczy mi się krąg znajomych BEZ boreliozy.

    1. Ja po każdym spacerze dokładnie skanuję sobie nogi i często jakieś łażące kleszcze wyłapuję. Do tej pory mi się żaden nie wbił. Albo nie zauważyłem, że się wbił, ale to raczej mało prawdopodobne. Nie wiem jak ludzie dawniej żyli, jak jeszcze nie było tej corocznej, telewizyjnej, sensacyjno-kleszczowej nagonki…

  2. Kleszcze są cierpliwe. Nie zdążyły znaleźć odpowiedniego miejsca do wkłucia, póki miałeś na sobie dżinsy, więc poczekały do następnej okazji. To mądrzejsza strategia niż szwendanie się nie wiadomo gdzie. Ale że czułeś kłucie..? Dziwne. Ja nic nie czułam, jak mi się jeden 6 lat temu wbijał w pachwinę. :/
    O poka yoke słyszę po raz pierwszy w życiu. Poczytałam trochę i uważam, że bardzo to mądre jest.

    1. Czytałe trochę o kleszczach – lubią właśnie pachwiny, czy miejsca pod kolanami. W sumie całkiem logiczne i praktyczne. Czy czułem ukłucie? Tak mi się wydawało, że coś się we mnie wbija. A może czułem już podrażnione miejsce? Nie potrafię powiedzieć 🙂 Co do poka yoke – teraz jest moda na różne takie systemy japońsko-amerykańskie. Różne Six Sigma, etc. Ja się z tym akurat stykam zawodowo i jest to fajne, pod warunkiem, że się nie przesadza 🙂

Comments are closed.