maj 272016
 
20160527-head Na dzisiejsze popołudnie miałem wiele planów. Chciałem pójść na pobliską łąkę i sprawdzić czy nadal rośnie na niej tak wiele gatunków roślin kserotermicznych. Albo odwiedzić Ogród i poszukać nowych owadów. W rezultacie jednak musiałem zostać w domu i ograniczyć się do balkonu. I jak się okazało, był to dobry pomysł.

Budując na balkonie domek dla owadów nie wiedziałem czego dokładnie się spodziewać. Nigdy nie wieszałem nigdzie takich domków, w sieci czytałem raczej o ich wykorzystaniu w ogrodach czy w innych miejscach na otwartej przestrzeni. Na pewno nie na balkonie bloku na wielkim, betonowym osiedlu. Zastanawiałem się, czy przylecą do niego jakiekolwiek owady, a jeśli tak, to ile ich będzie i jak szybko się pojawią. Szybko okazało się, że moje obawy są bezpodstawne. Domkiem prawie od razu zainteresowały się pszczoły samotnice – murarki (Osmia bicornis). Te sympatyczne owady z wyglądu przypominają pszczoły miodne, są też do nich zbliżone wielkością. Pojawiają się wczesną wiosną i są dość pospolite. Na tyle, że nie brakuje ich również na moim osiedlu (które mimo dużej liczby betonowych wieżowców jest całkiem zielone). Murarki mają również bardzo pożądaną cechę – łagodne usposobienie i brak instynktu obrony gniazda. Siedziałem na balkonie z książką, kiedy zobaczyłem dwie pszczoły regularnie odwiedzające domek. Ich zachowanie było bardzo ciekawe. Podlatywały do trzcinowej rurki, wchodziły do niej przodem, chwilę zostawały w środku, potem wychodziły, robiły w tył zwrot i wchodziły do rurki tym razem tyłem. Po chwili wychodziły i odlatywały, by za kilka minut powrócić i powtórzyć cały rytuał. Podczas wchodzenia przodem pszczoły zapewne porządkują przestrzeń w gnieździe, wejście tyłem służy natomiast do zrzucenia pyłku w komorze lęgowej. Murarki pracowały dzielnie, nie przeszkadzał im wcale obiektyw aparatu, którym dosłownie je szturchałem.

20160527-07 20160527-05 20160527-06

Popołudnie mijało leniwie, nie spodziewałem się dodatkowych sensacji, aż nagle pojawiła się tytułowa bohaterka. Była to osa należąca do kopułek (Eumenidae), możliwe że z gatunku Symmorphus crassicornis, do niego przynajmniej była najbardziej podobna, ale to oczywiście tylko zgadywanie. Kopułki to osy-samotnice, w języku angielskim zwane potter lub mason wasps, czyli osy garncarze lub murarze. Nazwa bierze się z bardzo ciekawych komór lęgowych, jakie wykonują. Niektóre z nich przypoinają pękate amfory z wywiniętym kołnierzem inne perforowane rurki. Część gatunków nie buduje własnych gniazd a korzysta z już dostępnych, takich jak puste źdźbła trzciny czy korytarze w drewnie wydrążone przez inne owady. “Moja” kopułka po przylocie szybko zbadała dostępne zasoby mieszkaniowe domku dla owadów, wybrała jedną rurkę i odleciała. Zdążyłem jej zrobić kilka zdjęć, a później zająłem się czymś innym. Do obserwacji wróciłem następnego dnia. Jak się okazało przegapiłem najciekawszą część, czyli znoszenie przez osę upolowanej zdobyczy, prawdopodobnie larw chrząszczy z rodziny Chrysomelidae. Owad regularnie zlatywał z balkonu na ziemię, wykopywał nieco ziemi, a następnie wracał do gniazda w rurce i stopniowo je zamurowywał. Był to niestety ostatni etap konstrukcji. Wcześniej osa uporządkowała środek rurki, zalepiła jej koniec, złożyła jajo (prawdopodobnie przyczepione do górnej powierzchni), a następnie przyniosła upolowane i sparaliżowane larwy, które będą pokarmem dla jej młodych. Na samym końcu kopułka zamurowuje komorę i rozpoczyna proces od nowa, kilka razy, w zależności od długości rurki, w której robi gniazdo. Czytałem też, że osy te potrafią zostawić ostatnią, najbardziej zewnętrzną, komorę pustą, a to w celu zmylenia pasożytów, które uznają takie gniazdo za opuszczone. Jest to całkiem rozsądna strategia, bo pasożytów błonkówek nie brakuje i nie raz obserwowałem w Ogrodzie jak zaraz po złożeniu jaj przez błonkówki ich gniazdo było najeżdżane przez pasożytujące gatunki. Popołudnie uważam za udane, znajomość z kopułką będzie, mam nadzieję, kontynuowana. W tej chwili w domku dla owadów zasiedlonych jest już 8-9 rurek, na razie nie ma chętnych na wykorzystanie korytarzy w glinie i gałęziach. Mam nadzieję, że wraz z pojawieniem się nowych gatunków i one zostaną zamienione w czyjeś gniazda.

20160527-04 20160527-03 20160527-01

  6 komentarzy to “Popołudnie z kopułką”

  1. Czad!

  2. Dziękuję za fajny wpis. A ja 4-5 czerwca w domku dla murarek (które już prawie zanikły o tej porze roku) spotykam też różne inne błonkówki, w tym liczne osy chyba właśnie z rodzaju kopułek, które podobnie wykorzystują rurki trzcinowe. Mam wrażenie, że preferują te o nieco większej średnicy niż pszczoły murarki. Nie mam pojęcia jaki to gatunek, noszą pracowicie prowiant dla potomstwa. Materiał, którym zamurowują otwory jest wyraźnie zielonkawy, więc podejrzewam jakąś domieszkę roślinną.

    • U mnie na razie są tylko kopułki. Murują czystą gliną a jako ofiary przynoszą pluskwiaki. Nie udało mi się jeszcze zrobić zdjęć, bo jak wracam z pracy jest już za ciemno, ale może w weekend się uda.

  3. Ja również założyłam dwa domki z pociętymi bambusami dla pszczół murarek, które bardzo chętnie przylatywały i zakładały swoje lęgowiska, ale od jakiegoś czasu zauważyłam larwy murarek wyrzucone
    z gniazd. Dopiero w tym roku zaobserwowałam, że przylatujące osy kopułki są sprawczyniami tego wandalizmu. Ponieważ kopułki przylatują po zamknięciu już komór przez murarki, opróżniają komory z larw murarek robiąc sobie miejsce dla swoich potomków. Nie wiem dlaczego tak robią mimo, że dużo rurek
    było pustych to osy wybierają te zajęte przez murarki. Łatwo to zauważyć, ponieważ murarki zalepiają rurki jasnym budulcem, natomiast osy kopułki czarnym. Z początku myślałam, że wykorzystują też larwy murarek, ale zaobserwowałam, że rzeczywiście przynoszą z zewnątrz większe, a larwy murarek wyrzucają. Aby zapobiec dalszej masakry moich murarek wybrałam bambusy z jasnym zalepieniem i
    odłożyłam w bezpieczne miejsce. Wyczytałam, że osy kopułki są również pożytecznymi owadami, ale niech nie niszczą innych gniazd. Chociaż to przyroda i może człowiek nie powinien w to ingerować ???

    • Dziękuję za bardzo ciekawy komentarz! Czy to na pewno osy były sprawcą tego nieszczęścia? To znaczy, czy widziała Pani, jak to one niszczą gniazda murarek i wynoszą larwy? Pytam, ponieważ u siebie nie zaobserwowałem tego zjawiska. Osy i pszczoły koegzystują w pokojowy sposób nie przeszkadzając sobie nawzajem. Ich występowanie nawet nakłada się w czasie w pewnym stopniu i wtedy razem korzystają z domku nie atakując się wzajemnie. A może wandalami były ptaki? W jednym z ostatnich wpisów opisuję taki wandalizm ze strony dzięciołów, ale słyszałem też o innych, mniejszych ptakach, np. sikorach. Pozdrawiam serdecznie!

      • Na mój balkon ptaki raczej nie zaglądają, osy kopułki przylatują, kiedy osy już zakończyły swoje budowanie.Tak jak pisał Pan w innym komentarzu osy pilnie czyszczą rurki, ale właśnie niestety czyszczą też rurki zajęte przez kopułki. Pierwszą oznaką było dużo budulca jasnego rozsypanego na podłodze balkonu, a następnie larwy pszczoły, często jeszcze żywe. Osy przynoszą larwy sparaliżowane całkiem spore, ale spoza balkonu, często też zdarza im się je gubić.Dzisiaj zrobiłam doświadczenie i zgubioną świeżo larwę położyłam przy domku, osa zabrała ją do gniazda. Czytałam, że osy kopułki są pożytecznymi owadami
        pewnie ze względu na zbieranie tych larw, szkoda tylko, że niszczą larwy pszczół murarek.
        Jeżeli u Pana zagnieździła się pojedyńcza osa, to tego nie będzie, ale w następnym roku zauważy Pan podobne zjawisko.
        Pozdrawiam

Sorry, the comment form is closed at this time.