mar 202018
 
Zima nie zamierza nas opuszczać, trzeba więc chwytać się innych metod obcowania z przyrodą. W miniony weekend Łódzki Ogród Botaniczny zorganizował wystawę storczyków, którą postanowiliśmy odwiedzić. A potem poszliśmy na pizzę, co jak się okazało, też stało się okazją do poznania ciekawego zwierzaka.

Pogoda znajduje się w fazie całkowitego rozchwiania osobowości. Z jednej strony syberyjskie powietrze dmucha jak z klimatyzatora, a właściwie siecze jak brzytwą. Z drugiej zaś, tam gdzie jest słonecznie i bezwietrznie, występują lokalne ogniska prawdziwego upału. Meteorologiczna schizofrenia. Mimo złych warunków, dotarliśmy w sobotę na Wystawę Storczyków. To cykliczna impreza organizowana w budynkach wystawowych Łódzkiego Ogrodu Botanicznego. Udało nam się trafić na lukę pomiędzy odwiedzającymi i cały teren mieliśmy dla siebie.

Storczyki większości ludzi kojarzą się z pięknymi i egzotycznymi kwiatami z kwiaciarni. I jest to oczywiście prawda, a właściwie jej część. Niewiele osób wie, że można je spotkać w naturze, dziko rosnące i to nawet na terenie naszego kraju. Oczywiście nie wyglądają tak efektownie jak ich tropikalni kuzyni. A może inaczej – wyglądają tak, ale są mniejsze i trzeba je obejrzeć z bliska. Wystawa była świetnie zorganizowana, bardzo podobała mi się aranżacja wnętrza z licznymi roślinami tworzącymi tło. Do tego sporo tablic informacyjnych i folderów. No i przede wszystkim same storczyki! Ogromna liczba gatunków, od tych największych i bardzo kolorowych, przez gatunki preferujące mniej krzykliwe barwy, aż do całkiem drobnych i mniej widocznych.

Chodziliśmy po wystawie dobrą godzinę, robiąc zdjęcia i omawiając napotkane gatunki (Tato, ten wygląda jak Plantera z Terrarii!). W międzyczasie staliśmy się mimowolnymi obserwatorami kłótni dwóch pań emerytek, z których każda usiłowała wmówić tej drugiej, że jest starsza i tym samym bardziej zasługuje na skorzystanie z ustawionego krzesełka. Na sam koniec obejrzeliśmy jeszcze ofertę na kiermaszu – było tam całe mnóstwo interesujących gatunków, jednak wymagających już specjalistycznej wiedzy co do warunków hodowli. Chciałem nawet kupić coś do domu (storczyki to jedyne rośliny, które potrafię utrzymać przy życiu dłużej niż pół roku), ale mieliśmy iść na pizzę, postanowiłem więc przyjść jeszcze raz w niedzielę, ale nie przyszedłem, bo się rozchorowałem, et cetera, et cetera…

Po wystawie poszliśmy zaspokoić głód w pobliskiej pizzerii. Specjalnie wybraliśmy tę konkretną, ponieważ robią tam bardzo dobrą pizzę, a poza tym mieli akwarium pełne ciekawych ryb, które można oglądać czekając na obiad. Okazało się jednak, że akwarium wyschło i zamiast ryb mieszka w nim teraz para agam brodatych (Pogona vitticeps) – pięknych gadów rodem z dalekiej Australii. Wyciągnąłem szybko aparat i zrobiłem im trochę dokumentacyjnych zdjęć – wiadomo, nie mogłem przepuścić takiej okazji. A samo zdarzenie udowadnia, że nawet zimą w pizzerii można się natknąć na coś przyrodniczego, wartego sfotografowania i bliższego poznania.

  One Response to “Pizza z agamą”

  1. Bardzo ciekawa fotorelacja 🙂 Widziałam nieraz storczyki w Ogrodach Botanicznych, ale w mniejszych ilościach. Żółte, postrzępione kwiatki wydają się najciekawsze 🙂

Sorry, the comment form is closed at this time.