Nie tylko przyrodą człowiek żyje. Dzisiejszy tytuł jest oczywiście parafrazą cytatu z “Nowych Aten” Xiędza Benedykta Chmielowskiego, a w samym wpisie będzie trochę o koniach – tych znacznie mniejszych, a także książkach – bo czytać warto. Wszystko z dodatkiem zdjęć, kiepskiego humoru oraz dygresji – “Melancholikom dla rozrywki”. |
Odbiorcy mojej strony wiedzą, że interesuję się przyrodą. W dzisiejszych czasach nie da się interesować całą przyrodą naraz – jest jej za dużo, a wolnych chwil zbyt mało. To już niestety nie czasy Jean-Henri Fabre’a czy Grzegorza Mendla, świat działa teraz szybciej, na wszystko brakuje czasu, praca, dom, praca, dom, gdzieś pomiędzy da się wcisnąć wizytę w Ogrodzie. Z konieczności więc człowiek wybiera sobie jakąś węższą grupę zwierzaków, którą stara się lepiej poznać. U mnie były to bezkręgowce, ale oczywiście też nie wszystkie. Lubię pająki, lubię muchówki i błonkówki, bardzo lubię ważki. Czasem w obiektyw nawiną mi się motyle – wiadomo – są duże i kolorowe to można zrobić im zdjęcie czy dwa. Istnieją jednak rzędy, które do tej pory właściwie ignorowałem. Jednym z nich są prostoskrzydłe (Orthoptera), do którego należą, między innymi, wszystkim znane “koniki polne”.
Chorthippus (Glyptobothrus) sp. | Chorthippus (Glyptobothrus) sp. | Chorthippus (Glyptobothrus) sp. |
“Koniki polne” – pasikoniki (Tettigoniidae), zajmują wysoką pozycję na liście owadów lubianych przez większość społeczeństwa. Skaczą, nie żądlą, nie przedą sieci i ogólnie wydają się niegroźne i sympatyczne. U mnie jest natomiast odwrotnie – jakoś nie lubiłem do tej pory prostoskrzydłych, ani żadnego gatunku do nich należącego. Zastanawiam się dlaczego i nie wiem. Jest to dość irracjonalne. Być może z powodu modliszek (małe wyjaśnienie – modliszki nie należą do Orthoptera, ale zawsze mi się kojarzą z tym rzędem), których wyjątkowo nie trawię? Nie podobają mi się ich rytuały godowe, nie podobają mi się ich oczy i głowy. Przypominają mi postacie kompletnie pozbawionych uczuć i odhumanizowanych obcych z filmów s-f, którzy przemierzają galaktykę, łapią wszystko co się rusza i robią na zimno wiwisekcję za wiwisekcją w imię… no właśnie nie wiem w imię czego. Nauki? Wyższego Dobra? Wiem, teraz ostro pojechałem, ale konkluzja jest taka, że prostoskrzydłych nie lubię i zupełnie nie miałem ochoty robić im do tej pory zdjęć.
Oedipoda caerulescens | Chorthippus (Chorthippus) sp. | Chorthippus (Glyptobothrus) sp. |
W ciągu ostatnich tygodni miałem okazję kilka razy odwiedzić Uroczysko Lublinek, drugi co do wielkości las komunalny Łodzi. Określenie “las” jest tu zresztą bardzo krzywdzące – w skład kompleksu wchodzi kilka zróżnicowanych zespołów leśnych (brzozy, sosny), stawy i wiele łąk, w tym kilka kserotermicznych. Dodatkowym atutem jest obecność pobliskiego lotniska, ale o tym napiszę innym razem. Chodziłem sobie z aparatem, robiłem zdjęcia różnych zwierzaków i w końcu zacząłem się potykać o różne gatunki prostoskrzydłych. Przemogłem się i im też poświęciłem nieco czasu. Po obejrzeniu zdjęć na komputerze okazało się, że udało mi się sfotografować kilka różnych gatunków. Z wyglądu były całkiem sympatyczne, za identyfikację nawet się nie brałem (poza jednym przypadkiem) – tu pomogli jak zwykle niezawodni przyjaciele z Forum Entomologicznego. Zapałałem chęcią do bliższego poznania tych zwierzaków. W ciągu kilku następnych wypraw na Uroczysko Lublinek, do Łódzkiego Ogrodu Botanicznego i na pobliskie łąki, skupiłem się na robieniu zdjęć prostoskrzydłych. Efektem są fotografie widoczne w dzisiejszym wpisie. Jedynym oznaczonym przeze mnie gatunkiem jest siwoszek błękitny (Oedipoda caerulescens). Jest on pozornie dość charakterystyczny – ma skrzydełka o barwie błękitnej, które bardzo rzucają się w oczy w czasie lotu. Na ogół jest ubarwiony w kolorze szaro-piaskowym, ale zdarzają się też osobniki bardziej brązowe. Cechą charakterystyczną jest wycięcie w górnej krawędzi tylnego uda (dzięki Aneto!). Gdy już o tym wiedziałem, faktycznie łatwo było zobaczyć to wycięcie i na tej podstawie potwierdzać identyfikację na kolejnych zdjęciach.
Myrmeleotettix maculatus | Chorthippus parallelus | Chorthippus vagans |
Rozpisałem się znowu o przyrodzie, a miało być o książkach. Jak już napisałem na wstępie, tytuł wziąłem z “Nowych Aten”, pierwszej polskiej encyklopedii stworzonej przez jednego Autora. Trudno wyobrazić sobie ogrom pracy, jaką w jej przygotowanie włożył Benedykt Chmielowski. Było to bez wątpienia dzieło jego życia i fundamentalna pozycja tamtych czasów. A jak już jesteśmy przy Chmielowskim, to nie mogę się oprzeć i nie polecić książki, w której on sam jest jednym z głównych bohaterów. “Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk to też, na swój sposób, monumentalne dzieło. Barwna opowieść z kresów osiemnastowiecznej Rzeczpospolitej, tygiel kultur, religii i narodowości. Jak pisze sama Autorka – “Wielka podróż przez siedem granic, pięć języków i trzy duże religie, nie licząc tych małych”. Prawie tysiąc stron wspaniałej lektury, która nieco kojarzyła mi się z cyklem “Narrenturm” Andrzeja Sapkowskiego. Pewnie ze względu na wielką erudycję obojga Autorów, bo przecież dzieło Sapkowskiego to bardziej powieść łotrzykowska, pisana z przymrużeniem oka i dla trochę innego odbiorcy. Reasumując dzisiejsze, przydługie wywody – konik jaki jest, każdy widzi. Prostoskrzydłe trochę polubiłem, obie powieści gorąco polecam, a do lektury książek w ogóle – szczerze zachęcam.
Chorthipus (Glyptobothrus) sp. | Decticus verrucivorus | Chorthipus (Glyptobothrus) sp. |
5 komentarzy to “Konik jaki jest, każdy widzi”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Sporadycznie fotografuję prostoskrzydłe, jeśli akurat nawiną się przed obiektyw 😉 Wolę motyle i pszczółki 🙂
W sezonie wiosenno-letnim rzadko czytam książki z powodu fotografowania. Zimą czytałam opowiadania Sapkowskiego. Jakiś czas temu wpadła mi w ręce recenzja “Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk. Jesienią kupię na czytnik.
Prostoskrzydłe są fajne również z powodu ich umiejętności przywabiania ryb do haczyka:) Co prawda już nie wędkuję, ale kiedyś wykorzystywałem ten owadzi talent często (wymiennie z chruścikami). Swoją drogą nie wiedziałem, że tyle tego jest. I znowu muszę podziękować Opatrzności za skierowanie mojej uwagi ku ptakom:) PS. Powinieneś koniecznie przeczytać “Chrapiącego ptaka”. Wbrew tytułowi, to bardziej książka o entomologii, niż ornitologii:)
Mój Dziadek był zapalonym wędkarzem – często jako dzieciak chodziłem z Nim na ryby. Nie pamiętam, żeby łowił na koniki, ale często kopaliśmy dżdżownice. Przy tej okazji zapoznawałem się z przyrodą na tym najniższym poziomie 🙂 A książki poszukałem w sieci – wygląda na świetną lekturę, na pewno przeczytam. Dzięki!
Ładne i nieziemskiej wprost urody są te stwory:). Fajny blog! Będę napewno zaglądać! Pozdrawiam:)
aaaa Bracie, tu Cię mam, teraz rozumiem :)) będę wiedział, gdzie szukać wiedzy, ale fajnie. Fajne, dobrej jakości zdjęcia! Że też wcześniej tu nie zajrzałem. Będę odrabiał straty i regularnie zaglądał. Dołączam Cię do obserwowanych blogów z najwyższa przyjemnością! 🙂
Krzysiek Leśny Mikunda