lut 202018
 
Znowu byliśmy tygodniami unurzani w szarości. Budziłem się codziennie rano z nadzieją, że zobaczę niebieskie niebo i zaraz po otwarciu oczu nadzieja znikała. Nieba nie było. Kolorów nie było. Światła też nie było. A jednak! Dzisiaj po raz pierwszy od długiego czasu zobaczyłem błękit i od razu poprawiło mi to zdecydowanie humor.

W poprzednią niedzielę miałem zamiar wybrać się na fotograficzny spacer do Parku Zdrowie. Liczyłem na dobrą pogodę i spotkania z ciekawymi zwierzętami. Przeliczyłem się. Spacer odbyłem w samo południe, łażąc między drzewami wśród brunatno-szarych liści. Teoretycznie Słońce było w zenicie. Gruby płaszcz chmur powodował jednak, że właściwie było szaro. W aparacie musiałem ustawić ISO400, żeby w ogóle dało się zrobić zdjęcie. Szukałem grzybów. Oczywiście nie tych kapeluszowych – wystarczyły mi zimowe, te najbardziej odporne rosnące na pniach drzew. Znalazłem kilka gatunków, zlodowaciałych i rozmemłanych. Nie było porostów, nie było mchów, nie było ptaków. Nie było niczego. Wszędzie tylko szarość, lód i rozlegający się żałośnie głos pojedynczego kowalika. Spacer był w sumie udany, pochodziłem kilka godzin, rozruszałem się, powąchałem leśne powietrze. Ale dawka przygnębiającej szarości, jaką przyjąłem wystarczy mi na długo. Zrobiłem sporo zdjęć, ale jedne są smutniejsze od drugich. Na kilku poniższych prezentuję wszystkie kolory zimy.

A teraz zmiana nastroju. Dzisiaj obudziło mnie światło słoneczne! A za żaluzjami ujrzałem prawdziwy błękit nieba. Przez dłuższą chwilę myślałem, że nadal śpię, ale nie – to była jawa. Od tygodni siedziałem przed ekranem komputera, gapiłem się na radar i liczyłem ciekawe samoloty, których nie mogę sfotografować. Czułem się jak alkoholik podczas próby trzeźwości. Nadszedł dzisiejszy dzień i wreszcie mogłem się napić! Tak się złożyło, że dzisiaj nad Łodzią przeleciało kilka fajnych “grubasów”. W dodatku powietrze było nadzwyczaj przejrzyste i udały mi się ładne zdjęcia. Trafił się też prawdziwy rarytas – 747 zupełnie nowej dla mnie, izraelskiej linii CAL Cargo Airlines. Bardzo podoba mi się jego ascetyczne malowanie. A jeszcze bardziej spodobało mi się to, że przeleciał mi idealnie nad głową. Kolejny 747 to dla mnie powszedniak linii Lufthansa. Te linię widuję bardzo często, ale samego Jumbo Jeta uwiecznić zawsze warto. Na zakończenie polowania przyleciał największy samolot pasażerski świata, czyli Airbus A380. Nadlatywał idealnie – niebo było czyste, Słońce, które miałem za plecami, oświetlało go od dziobu, nie zostawiał smug. I tak jak pierwszy 747 przeleciał prawie dokładnie nade mną. Piękne zakończenie fotograficznego dnia z samolotami.
Przy okazji postanowiłem zrobić porządek z zapisami dokumentalnymi dotyczącymi samolotów. Od teraz, i mam nadzieję, już na stałe będą miały format – [rejestracja samolotu] model linia lotnicza, a poniżej dane skąd i dokąd leciał.

[4X-ICA] Boeing 747-4EVF(ER) CAL Cargo Airlines
OSL (Oslo) – TLV (Tel Aviv)

[D-ABVX] Boeing 747-430 Lufthansa
FRA (Frankfurt) – KIX (Osaka)

[HS-TUB] Airbus A380-841 Thai Airways
BKK (Bangkok) – CDG (Paris)

Przeglądając zdjęcia na komputerze zauważyłem, że atmosfera nie była aż tak idealna, jak mi się wydawało. Zawsze powtarzam, że przy fotografowaniu samolotów ważny jest nie tylko aparat i sam robiący zdjęcia, ale także stan powietrza. Dzisiaj niebo było pięknie niebieskie, ale warstwy o różnej temperaturze mieszały się, powodując soczewkowanie i inne zniekształcenia. Poniżej są dwie klatki z 747 Lufthansy. Zdjęcia zrobione dosłownie w odstępie pięciu sekund. Na pierwszym kadłub samolotu jest całkowicie nieostry – rozmyty przez falowanie atmosfery. Na następnym już idealny. A jako bonus dorzucam jeszcze fotkę malucha – 737 w barwach linii Norwegian. Żadna rewelacja, ale ustawił się bardzo ładnie do światła, a poza tym chyba jeszcze nigdy nie robiłem zdjęć temu przewoźnikowi.

[LN-NGS] Boeing 737-8JP Norwegian (Regine Normann Livery)
KRK (Kraków) – TRD (Trondheim)

Na samo zakończenie jeszcze Księżyc. Jakby to powiedziała współczesna młodzież – zdjęcia Księżyca zawsze na propsie. I tego się trzymam. Wracając z pracy zauważyłem, że na niebie świeci chudy rogalik, a jak wiadomo, przy takim oświetleniu jego tarczy kratery wychodzą najładniej. Cóż było robić – zatrzymałem się i uwieczniłem.

  3 komentarze to “Kolory zimy”

  1. Grzegorz,

    może warto zastanowić się nad projektem: “Dokumentacja fotograficzna wszystkich indywidualnych malowań na statecznikach wpośród floty linii Norwegian”?

    Ptaki się nie rozkręcają, gdyż czują marcową zimę za pasem.

    Sarkastycznie i z przymrużeniem oka, jednakowoż serdecznie i ciepło – pozdrawiam

    • Ej, dobry plan – wskazałeś mi cel w życiu 🙂 Teraz muszę sfotografować wszystkie stateczniki pionowe linii Norwegian 🙂 Już zacieram ręce :-))) A tak poważnie – nadal jest wielka lipa i nie ma NIC przyrodniczego do fotografowania, a starych zdjęć nie chce mi się wyciągać…

      • Ja w tym tygodniu sfotografowałem strzyżyka (z pomocą wokalizacji) oraz żurawie (były blisko na stawie), ale poligon mam większy, zarazem możliwości również. Jak na takie pogodne i stosunkowo bezwietrzne (poza piątkiem) dni – słabo.
        Czekamy na wiosnę z nutą WGB: “Graj nam graj, pieśni skrzydlata, wiosna taniec nasz niesie po łąkach”:)

Sorry, the comment form is closed at this time.