kwi 132016
 
20160410-head Mamy już prawie połowę kwietnia jednak wiosna nadchodzi bardzo ociężale w tym roku. Pogoda nie dopisuje, temperatury nie zachwycają, a czystego nieba właściwie nie widać. W związku z wieloma sprawami osobistymi nie bardzo miałem czas na spacerowanie po Łódzkim Ogrodzie Botanicznym. Okazja trafiła się w zeszłą niedzielę.

Od samego rana było pochmurno i siąpił złośliwy, zimny deszczyk. W tym przypadku było mi to jednak na rękę – chciałem być sam, pospacerować w spokoju i poczuć zapach tej wczesnej, organicznej wiosny. Deszczowe opary snuły się między drzewami, kiedy wchodziłem do Ogrodu odprowadzany zdziwionym wzrokiem Pani Kasjerki. Pomimo szarej aury od razu uderzyła mnie liczba kolorów widocznych już przy samej bramie. Akurat rozpoczął się sezon kwitnienia wiosennych drzew. Żółta forsycja (Forsythia Vahl), której gałęzie dosłownie uginały się obsypane setkami kwiatów. Do tego różowe wiśnie i jakieś drzewa kwitnące na biało – możliwe, że jabłonie. Niżej zestaw typowych, wiosennych kwiatów, które zaczynają się już masowo pojawiać.

20160410-2 20160410-1

Czasu miałem sporo, nigdzie mi się nie spieszyło, postanowiłem więc zrobić pełne koło dookoła całego Ogrodu. Tradycyjnie skręciłem w lewo, przeszedłem między łąkami i stawami w Arboretum. Dużo ostatnio padało, trawa jest soczysta i zielona, nie ma natomiast w ogóle owadów. Stawy wyglądają jakby jeszcze spały. Pracownicy Ogrodu wycięli wszystkie wystające rośliny wodne. Pojawiły się już pierwsze łyski i kaczki krzyżówki, ale nawet one siedziały osowiałe na brzegu. Dalej, pomiędzy drzewami widać było trochę ptaków, głównie sikorek. Trafił się też pierwszy przedstawiciel bezkręgowców – ślimak siedzący na pniu i otoczony śluzem. Nie przyjrzałem mu się dokładnie, ale pewnie był to ślimak luzytański, hiszpański najeźdźca, który w ostatnich latach bardzo agresywnie zwiększa swój obszar występowania. W Dziale Roślin Leczniczych i Użytkowych także pusto – widać kilka wczesnych gatunków, kwitnie już Lulecznica kraińska (Scopolia carniolica), bardzo interesująca roślina, o której niedługo napiszę coś więcej. W dalszej części spaceru pooglądałem Alpinarium, przeszedłem obok skansenu (który również zasłuży na osobne wpisy), jeszcze tylko krótka wizyta w Rozarium i skierowałem się do wyjścia. Po drodze wizyta w sklepie ogrodniczym i zwiad przed nadchodzącą Operacją Balkon. Zamieszczone zdjęcia nie są niestety nadzwyczajnej jakości, zrobiłem je moją Lumią. Wychodząc z domu nie myślałem nawet o zabieraniu ze sobą lustrzanki, ponieważ zdjęć spod parasola lustrzanką zrobić się nie da. Inaczej – da się, ale albo zdjęcia będą rozmazane, albo fotograf mokry. Żadna z tych opcji mi nie odpowiadała, wybrałem więc telefon, który ma ogromną zaletę – da się obsłużyć jedną ręką.

20160410-3 20160410-4

  One Response to “Jeżeli jest niedziela, to musi padać”

  1. Tu byłem.

Sorry, the comment form is closed at this time.