lut 012018
 
Styczeń przywitałem wpisem o astronomii i wielkiej pełni Księżyca, z której media zrobiły sensacyjny i anglobrzmiący Supermoon. Nie minął miesiąc i mamy kolejną wielką pełnię, w dodatku połączoną z dodatkowymi atrakcjami.

Wczoraj mieliśmy okazję obserwować jeszcze rzadsze zjawisko – mianowicie Super Blue Blood Moon. Korzystając z mody na angielski zapytam – WTF? W podstawówce robiło się na lekcjach języka polskiego rozbiór zdania – dokonajmy zatem rozbioru tej tasiemcowej nazwy. Patrząc po kolei – Super, bo jest to wielka pełnia, czyli Księżyc znajduje się w perygeum i jest na swojej orbicie najbliżej Ziemi, dzięki czemu ma największe rozmiary na niebie i jest najjaśniejszy. Blue Moon nie pochodzi wcale od niebieskiego koloru naszego satelity, a od wyrażenia “once in a blue moon“, które oznacza coś zdarzającego się bardzo rzadko. Takie nasze “od wielkiego dzwonu” albo “raz na ruski rok“. Drugie znaczenie tego wyrażenia to druga pełnia Księżyca, zdarzająca się w tym samym miesiącu kalendarzowym. I w styczniu mamy taki właśnie przypadek. Wreszcie Blood Moon. Tym razem wyrażenie faktycznie nawiązuje do krwawo-popielatego zabarwienia, jakie przybiera Księżyc w czasie całkowitego zaćmienia. Podsumowując – wczoraj zdarzyła nam się wielka pełnia Księżyca, druga w tym miesiącu, a dodatkowo całkowite jego zaćmienie. Ostatni raz podobna zbieżność nastąpiła około 150 lat temu. Niestety, nie wszystkie elementy tego ciekawego zjawiska mogliśmy obserwować w naszym kraju. Ponieważ nasz satelita wschodził dopiero po siedemnastej, można było zobaczyć samą końcówkę zaćmienia – wychodzenie z cienia Ziemi. A właściwie – można by było zobaczyć, gdyby nie to, że niebo zasnute było grubymi chmurami. Pech, ale w sumie nic nowego o tej porze roku. Idąc do domu rozglądałem się, czy gdzieś nie widać nieba. Dookoła, nisko nad horyzontem rozsiadły się chmury. Okolice zenitu nadal był czyste i dawały pewną nadzieję. W domu włączyłem mój ulubiony program – Stellarium, żeby sprawdzić skąd wyłoni się Księżyc. Miało to nastąpić na wschodzie, w dobrym, widocznym z mojego balkonu miejscu. Jednak nic nie wyszło z obserwacji – gruby kożuch chmur okrył całe niebo. Rozczarowany zająłem się innymi sprawami. I dokładnie tak, jak prawie miesiąc wcześniej, rozebrałem się, już chciałem położyć, kiedy zobaczyłem blask wysoko na niebie. Wziąłem aparat, pominąłem etap ponownego ubierania i w pidżamie wyszedłem na balkon. Było zimno jak diabli, więc szybko uruchomiłem aparat i zrobiłem serię zdjęć. Niebo nie było czyste, Księżyc co chwila znikał za pędzącymi chmurami, ale lepsze takie zdjęcia, niż żadne. Super Blood Blue Moon, bez Blood, zaliczony.

Korzystając z okazji, chciałem podsunąć współczesnym “dziennikarzom” kilka dalszych zjawisk astronomicznych, które doskonale nadają się na gazetową sensację. Pink Ultra Shining Moon. Black Mega Dark Anti Moon. Double Combo Ultimate Moon Lord. Jacy współcześni “dziennikarze”, takie propozycje. Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. Dla mnie prawdziwy dziennikarz to Ryszard Kapuściński. Albo Zygmunt Broniarek. Ludwik Stomma. Daniel Passent… Ci, którzy “piszą” teraz w gazetach, szczególnie tych internetowych, to jakaś, egzotyczna dla mnie, odmiana corposzczurów, robiących z nieuctwa i zwykłej grandy cnotę. Zebrało mi się na takie wynurzenia, po takim małym “incydencie”. Czytałem artykuł dotyczący tej pełni Księżyca w internetowym wydaniu jednej z największych gazet w Polsce. Autor powypisywał w nim jakichś totalnych bzdur, z których momentalnie zaczęli wyśmiewać się w komentarzach czytelnicy. Jeden z nich, zamiast się śmiać, wytłumaczył dokładnie i poprawnie całe zjawisko. Zgadnijcie, co zrobił autor artykułu? Tak jest, zwyczajnie ukradł całą tę wiedzę z komentarza czytelnika i wkleił do siebie. Oczywiście nawet słowem nie zająknął się, skąd wziął ten materiał. Obserwowałem to na żywo, wiem więc z pierwszej ręki, że to zdarzyło się naprawdę. Nie był to zresztą pierwszy raz, kiedy widziałem coś podobnego. Cóż można do tego dodać? O tempora, o mores…?

ps. Gdyby ktoś nie wiedział, postać na ostatnim zdjęciu to autentyczny Moon Lord z gry Terraria – ulubienicy mojego syna.

 

  4 komentarze to “Déjà vu”

  1. Gut dżob. Też współczesny komentarz. 😉

  2. Księżyc? Jaki księżyc?! U nas od października można oglądać super chmury i nic więcej!

  3. No dzięki, jak to wszystko pozamieniałeś na nasze, to sprawa od razu wydała się oczywistsza i prostsza w odbiorze 😉

Sorry, the comment form is closed at this time.