Frakcja Czerwonej Armii. Czarny Wrzesień. Czerwone Brygady. Świetlisty Szlak. Nazwy te zna każdy, kto dorastał w latach osiemdziesiątych. Były wciąż w czołówkach gazet i prawie każdym Dzienniku Telewizyjnym. Co, u licha, ma wspólnego lista organizacji terrorystycznych z moją stroną o naukach przyrodniczych? |
Przyznaję – to kolejny tytuł w stylu nagłówków prasy brukowej, w dodatku w bardzo kiepskim stylu. Jestem jednak częściowo usprawiedliwiony. Miałem zamiar napisać o filtrze słonecznym zrobionym z folii Baadera, ale za każdym razem, kiedy pomyślałem ‘Baader’, jakaś część mojego mózgu dopowiadała – ‘Meinhof’. W końcu przestałem z tym walczyć i zrobiłem nagłówek.
Zaczęło się w poniedziałek od tranzytu Merkurego, a właściwie kilka lat wcześniej. Podczas wielu wydarzeń ze Słońcem w roli głównej, miałem zamiar robić porządny filtr, ale jakoś tak nigdy mi się nie udało za to zabrać. Tym razem jednak byłem konsekwentny. Zamówiłem przez internet folię Baader o gęstości optycznej ND-5 za całe 8 zł i… to właściwie koniec inwestycji. Tekturowe pudełko, kilka kawałków twardej pianki, nóż, ołówek i godzina pracy. Nie spodziewałem się cudów, ale muszę przyznać, że rezultat przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Filtr zamocowałem w moim nowym aparacie, skierowałem na Słońce i zacząłem robić zdjęcia. Ogniskowa 2000mm, przysłona f8, czas w okolicach 1/500 oraz oczywiście ISO100. Po obejrzeniu zdjęć na komputerze okazało się, że jakieś 95% z nich jest ostrych i właściwie trudno wybrać te najlepsze, bo wszystkie są w porządku. Zabawa z fotografowaniem Słońca jest przednia. Na zdjęciach wychodzą pięknie plamy słoneczne, nie ma tu co porównywać Baadera z folią z dyskietki, chociaż o tej ostatniej nie powiem złego słowa. Żałuję jedynie, że filtra nie zrobiłem wcześniej i nie złapałem Merkurego przechodzącego przed Słońcem.
O samym Słońcu wiem niewiele. Lubię kiedy świeci, nie cierpię zimna, za to kocham letnie upały i długie dni. Oczywiście słyszałem o protuberancjach czy koronalnych wyrzutach masy, ale szczerze mówiąc nigdy nie interesowałem się samym Słońcem bardziej szczegółowo. Dzisiejsze obserwacje nauczyły mnie już nowych rzeczy. Zrobiłem zdjęcia w odstępie kilku godzin i ze zdziwieniem odkryłem, że w tym czasie znacznie zmienił się układ plam na tarczy słonecznej. Jakoś nigdy nie zastanawiałem się nad szybkością zachodzenia zjawisk na Słońcu, a od dzisiaj zaciekawiło mnie to na tyle, że zaraz zabiorę się za uzupełnianie wiedzy. Tak się składa, że mam w domu książkę Rudolfa Kippenhahna “Na tropie tajemnic Słońca” i od niej zacznę. Sam internet jest oczywiście najgłębszym oceanem wiedzy na każdy temat, w tym dotyczącej naszej gwiazdy centralnej. Dzisiaj oglądając układ plam korzystałem ze stron podających niemalże w czasie rzeczywistym wszelkie możliwe dane o aktywności, wietrze słonecznym, zagrożeniach wyrzutów plazmy i dziesiątkach innych rzeczy. A do tego fotografie z obserwatoriów słonecznych, satelitów, w różnych pasmach i z różnych przyrządów. Jak zwykle internet okazuje się być świetnym źródłem informacji. Niestety, oglądając takie zdjęcia apetyt od razu zaczyna rosnąć w miarę jedzenia. Zafascynowały mnie obrazy robione z filtrem H-alpha, który przepuszcza tylko wąski wycinek widma przy linii emisyjnej wodoru, o długości fali 656,28 nm. Otwiera on zupełnie nowe możliwości obserwacyjne, ma jednak dwie zasadnicze wady – nie da się go zrobić z tekturowego pudełka i jest diabelnie drogi. Może za jakiś czas…?
One Response to “Baader. Meinhof.”
Sorry, the comment form is closed at this time.
ogniskowa 2000 mm … hmmm … rozumiem 🙂 odpadam :))))