Dzisiaj byliśmy świadkami wielkiego wydarzenia w świecie miłośników astronomii – tranzytu Merkurego. Nie może być chyba nic łatwiejszego, niż sfotografowanie planety na tle tarczy słonecznej – jest przecież wtedy widoczna jak na dłoni. Okazuje się, że nie. |
Merkury, który swą nazwę wziął od rzymskiego patrona złodziei i kupców, dzisiaj zachował się jak prawdziwy posłaniec bogów. Założył swoje skrzydlate sandały i zwiał. A przynajmniej tak nam się wydawało. Od kilku dni z niepokojem śledziłem prognozy pogody. Miałem nadzieję, że żadna chmura nie popsuje nam widowiska. Im bliżej dzisiejszego dnia, tym napięcie rosło bardziej. Na szczęście od rana było pięknie, niebo w większości niezachmurzone i czyste. Zabrałem swojego Canona z ulubioną Sigmą 300 mm żeby móc na bieżąco dokumentować to niezwykłe zjawisko. Trzysta milimetrów wydaje się całkiem rozsądną ogniskową, jednak dzisiaj nie było łatwo. Po zrobieniu każdej serii zdjęć, sprawdzałem na wyświetlaczu LCD rezultat. I za każdym razem nie było niczego widać. Pamiętałem zdjęcia z tranzytu Wenus – wtedy bez problemu można było ją dostrzec na dużo starszym i gorszym aparacie. Merkury nie chciał współpracować. Żeby jednak nie marnować okazji, robiłem zdjęcia co jakiś czas, mając nadzieję, że na komputerze będzie widać go lepiej. Na szczęście miałem rację – po zgraniu zdjęć z aparatu, nasz dzisiejszy bohater nareszcie pojawił się na tle Słońca. Poniżej cztery przykładowe zdjęcia ułożone w kolejności chronologicznej.
Tak się złożyło, że kupiłem dzisiaj nowy aparat. Nie będzie to konkurent dla Canona, ale raczej jego uzupełnienie i wsparcie w wycieczkach terenowych. Na razie nie napiszę jaki to model, na to przyjdzie czas przy następnych wpisach. Mogę tylko napisać, że jestem bardzo zadowolony – nowy nabytek zmiażdżył biednego Canona. Poniżej przykładowe zdjęcie, a muszę tu dodać, że było to jedno z pierwszych zdjęć jakie zrobiłem nim w ogóle. Kilka słów o tym co widać. Merkury to ta mała kropka przesuwająca się z góry na dół od lewej strony tarczy słonecznej. Większa plama w górnej części, to faktycznie plama, tyle że słoneczna, o numerze 12542. W centralnej części kolejne dwie małe plamy z numerem 12543. Pierwszy raz w życiu zrobiłem zdjęcia nie tylko tranzytu Merkurego, ale też plam słonecznych. Sprzęt sprzętem, ale po raz kolejny podziękowania należą się starej i dobrej dyskietce 3,5″, z której zrobiłem filtr. Bez niej nie było by dzisiejszych zdjęć.
Sorry, the comment form is closed at this time.