maj 162016
 
20160515-head Przypomniał mi się stary dowcip. Amerykanie wylądowali na Księżycu, ucieszyli się, rozstawili grilla. Pieką kiełbaski, piwko się chłodzi, ale coś jest nie tak. W końcu jeden mówi – wiecie co, grill jest, kiełbaski są, piwo jest, tylko jakoś atmosfery brak… Suchara dedykuję mojemu koledze – Deenowi – i już wyjaśniam, co mam na myśli.

Od tygodnia jestem posiadaczem nowego Nikona P900, którego, jak już pisałem, kupiłem głównie z powodu chęci fotografowania samolotów. Stara Sigma miała za krótką ogniskową, nowy sprzęt miał rozwiązać ten problem. O dziwo, pogoda była idealna. Miałem też trochę czasu. Samoloty latały regularnie. Czegoś jednak brakowało… Atmosfery. A raczej – atmosfera na szczęście była, ale znajdowała się w jakimś dziwnym stanie. Zazwyczaj lecący samolot odrzutowy zostawia za sobą smugę gazów wylotowych. Jest to fajne co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze już z bardzo daleka można zobaczyć, skąd nadlatuje samolot i gdzie jest w danej chwili. Przy odpowiednim ustawieniu Słońca (nisko nad horyzontem) taki samolot, a raczej jego smugę gazów można zobaczyć nawet z kilkuset kilometrów. Po drugie, mając smugę jako coś w rodzaju wektora naprowadzającego bardzo łatwo trafić aparatem na dużym zbliżeniu w samolot i równie łatwo ustawić na nim ostrość. Tymczasem w zeszłym tygodniu smug nie było. Nie wiem dokładnie czemu tak się działo, pewnie ma to jakiś związek z jądrami kondensacji na 11 kilometrach, tak czy inaczej niebo było idealnie czyste. W tym momencie przypomniała mi się sytuacja przeciwna, którą zaobserwowałem kilka lat temu – wtedy z kolei smugi zostawały na niebie godzinami i było ono poprzecinane nimi we wszystkich kierunkach. Wracając do sedna – czyste niebo spowodowało, że samolot stawał się widoczny dosłownie w ostatniej chwili. Co więcej prawie niemożliwe było złapanie go w pole widzenia aparatu, a już na pewno niemożliwe było ustawienie na nim ostrości. Liczba udanych zdjęć równała się zeru. Nie przejmuję się tym zbytnio – chwilowe zachmurzenie ma szybko minąć, a po nim, mam nadzieję, atmosfera wróci do “normy” i będzie można zabrać się za samoloty ze zdwojoną energią. Zamiast nich dzisiaj kolejne zdjęcia przybywającego Księżyca i  Słońca z ogromną plamą, która na oko jest wielkości co najmniej Wenus.

20160515-02 20160515-01

Sorry, the comment form is closed at this time.