lip 212016
 
mom-head Starsi czytelnicy być może pamiętają zabawny program radiowy “Para-męt pikczers czyli kulisy srebrnego ekranu” autorstwa Kociniaka i Zaorskiego. Pożyczyłem sobie z niego tytuł, ponieważ dzisiejszy wpis będzie o momentach, jakie dane było mi podejrzeć w ciągu ostatnich kilku tygodni. W Łódzkim Ogrodzie Botanicznym i nieco dalej.

Chodząc na spacery przeważnie zabieram ze sobą aparat i robię bardzo dużo zdjęć przyrodniczych. W przeważającej większości są to zdjęcia dokumentalne, nie mające wielkich walorów artystycznych, ale za to pozwalające zidentyfikować sfotografowanego zwierza i przedstawić szczegóły jego budowy. Czasem coś mnie napadnie i mam ochotę na zdjęcia bardziej artystyczne. Dbam wtedy o kolorystykę i kompozycję, staram się żeby kadry były ciekawe. Najbardziej jednak lubię fotografować tytułowe “momenty”. Świat bezkręgowców nie jest statyczny – przeciwnie – co chwila ktoś na kogoś poluje, zjada, kopuluje, broni gniazda albo robi jeszcze ciekawsze rzeczy. I takie właśnie zaskakujące i ciekawe momenty lubię najbardziej. Kiedy wychodzę na dłuższy spacer, zawsze zastanawiam się, co ciekawego przyjdzie mi dzisiaj zobaczyć. Nieraz nie udaje mi się znaleźć niczego poza zestawem standardowym w stylu biedronka na liściu. W wielu jednak przypadkach natura hojnie wynagradza mnie scenami rodem z najlepszych filmów akcji. W dzisiejszym wpisie chciałbym podzielić się kilkoma takimi momentami.

Na pierwszy ogień idzie pluskwiak, o którym pisałem niedawno, srogoń baldaszkowiec (Rhinocoris iracundus). Owady te widuję od czasu do czasu, przeważnie siedzą na kwiatach albo ich łodygach. Nie ruszają się, czatują na przechodzącą blisko ofiarę. Ponieważ są dość jaskrawo ubarwione można je łatwo zauważyć. Nie tak dawno znalazłem jednego pod kwiatem czarnuszki (Nigella sp.). Wysysał upolowaną pszczołę. Po chwili zauważyłem, że nie jest sam – na pszczole, srogoniu i roślinie roiło się od kleptopasożytniczych muchówek z rodziny Milichiidae, które też chciały się najeść. Tyle, że cudzym kosztem. Kilka lat temu widziałem podobną scenę – tam napastnikiem był pająk kwietnik, który doskonale radził sobie z muchówkami po prostu je wysysając. Srogoń był na to zbyt wolny.

mom-04 mom-03 mom-05

Kolejna ciekawa kategoria, to kopulacje. Podczas większości spacerów trafiają się kopulujące owady, problemem jest tylko zrobienie im zdjęć. Plus jest taki, że są dużo wolniejsze niż normalnie, wspólny lot czy nawet pełzanie jest zdecydowanie trudniejsze. Swoją drogą zawsze kiedy widzę lecącą, połączoną parę motyli czy ważek, zastanawiam się, jak to jest możliwe, że nie spadną? Mają jakieś połączenie nerwowe czy co, że są w stanie koordynować ten wspólny lot? Dwa owady to większa głębia ostrości – nigdy nie trzymają się jednej osi i to jest pewien problem. O wiele większy problem to chęć schowania się. Kopulujące owady często chowają się gdzieś w krzakach i wcale nie chcą być podglądane. Moimi zdecydowanymi faworytami w tej kategorii są ważki. Potrafią stworzyć bardzo ciekawe i fotogeniczne układy, często siadają w miejscach, gdzie da się uzyskać fajnie rozmyte tło. Poniżej przykład takiej właśnie pary. Z kolei zdjęcie Oxythyrea funesta ilustruje palący problem w świecie owadów – deficyt samic. Bardzo często jest tak, że jedna samica jest oblegana przez rzeszę adoratorów, którzy toczą prawdziwe walki, tworzą piramidy, strącają się wzajemnie… Ostatnia fotografia to miła para bzygów – pokazuję ją ze względów sentymentalnych. Jakieś 12 lat temu, kiedy kupiłem pierwszy aparat cyfrowy i zacząłem próbować robić makra owadów, kopulacja właśnie tego gatunku była jednym z moich pierwszych, udanych zdjęć.

mom-06 mom-07 mom-02

Na zakończenie jeszcze dwa rodzaje momentów. Pierwszy, to momenty zabawne, do których można sobie dopowiedzieć jakąś historyjkę, oczywiście nie mającą nic wspólnego z biologią. Na przykład poniższe zdjęcie pająka i komarnicy przypomina mi jako żywo scenę pojedynku rewolwerowców z westernu. Przeciwnicy stoją naprzeciw siebie, wiatr sypie piaskiem, drzwi saloonu skrzypią… W zasadzie to nawet prawda, bo scena była sfotografowana na jakichś drzwiach. Przeciwnicy byli jednak wyjątkowo opieszali i nie doczekałem się wyciągnięcia rewolwerów. Kolejne dwa zdjęcia należą do grupy “o co tu chodzi?”. Sójka, która wygląda jakby ktoś zjadł jej głowę, a następnie ją wypluł. Łanocha pobrzęcz (Oxythyrea funesta) ujeżdżana przez złotolitkę. I to nie przez moment jak w klasycznym rodeo – scena trwała dobre kilkadziesiąt sekund. Po zobaczeniu czegoś takiego, zaczynam się zastanawiać, co my właściwie wiemy na temat zachowań zwierząt?

mom-09 mom-08 mom-01

  7 komentarzy to “Momenty były? No masz!”

  1. Świetne scenki 🙂 Wczoraj w OB spotkałam złączone łanochy pobrzęcz i ważki łątki dzieweczki.

  2. I tego właśnie Ci zazdroszczę. My żeby obejrzeć porządną kopulację musimy porządnie się nałazić, a i to najczęściej wracamy z niczym:) Na dodatek są to zwykle ptaków, gdyż ssaki jako bardziej pruderyjne, chowają się gdzieś po krzaczorach:) PS. Najbardziej podobają mi się bzygi. Widać, że patrzeć na siebie już nie mogą, ale 500+, piechotą nie chodzi:)

    • Masz rację – bzygi to już chyba są w dojrzałym związku 🙂 Głęboko się zastanowiłem, ale chyba nigdy nie widziałem żadnych kopulujących ptaków… ale może dlatego, że w ogóle mało się widzi mając wzrok wlepiony nisko w rośliny, na których siedzą owady 🙂 A wracając do 500+ – taki ślimak, który składa z 800 jaj… pomnóż to przez 500…

  3. Aha, starsi czytelnicy pamiętają. 😉
    Srogoń to okropny zbój, więc może i dobrze, że nigdy go nie spotkałam. Nieźle Ci się trafiło, pszczoła to raczej nie jest jego codzienna zdobycz. Milichiidae chyba w ogólności korzystają na swojej strategii życiowej, parę ich polegnie, ale reszta się wzmocni. 😉
    “kiedy kupiłem pierwszy aparat cyfrowy i zacząłem próbować robić makra owadów, kopulacja właśnie tego gatunku była jednym z moich pierwszych, udanych zdjęć” aha, to zupełnie tak jak u mnie, pamiętam jaka byłam dumna, że sfotografowałam kulibodową parkę, to było jak odkrywanie zupełnie nowego świata, o którym nie wiedziałam nawet, że istnieje.
    Trzy ostatnie zdjęcia bardzo fajne, też lubię takie dziwne kadry i dziwne sytuacje. 🙂

  4. Dużo okazów nazbierałeś! Pamiętamj, że raz nakręciłam filmik z wygibasów biedronek. Śmiesznie to wyglądało!

Sorry, the comment form is closed at this time.