gru 182016
 
20161216-head Dawno nie pisałem o samolotach. Nie ma w tym zresztą niczego dziwnego – trudno pisać bowiem o czymś, czego nie widać. Dzisiaj jest lepiej – siedzę sobie w ciepłym pokoju i oglądam stojące na płycie lotniska maszyny. Pogoda jest fatalna i nie zachęca do niczego, poza kolejnym kubkiem herbaty.

Nadal siedzę chory, na zwolnieniu w domu. Ma to swoje plusy i minusy. Zdecydowanym minusem jest to, że mimo wolnego czasu nie mogę nigdzie pójść robić zdjęć. Plusem jest to, że również z domu mogę zająć się jedną z moich pasji czyli samolotami. Wystarczy biurko, komputer i kubek dobrej herbaty. Firma Toya, w której mam kablówkę, wpadła na znakomity pomysł i umieściła w Łodzi wiele kamer transmitujących obraz na żywo. Dwie z nich są na łódzkim lotnisku. I właśnie teraz, dzięki nim, patrzę sobie na stojący na płycie bizjet firmy Air Charter Scotland Ltd., a także dwa rejsowe samoloty Ryanair i krzątaninę wokół nich. Jak na nasze lotnisko to i tak nieźle. Jednocześnie słucham sobie na skanerze komunikacji pomiędzy wieżą, a zaparkowanymi maszynami, a w kolejnym okienku przeglądarki mam podgląd na flightradar24 i widzę, co się do nas będzie zbliżać, a także co odlatuje. Pełnia spotterskiego szczęścia, a w dodatku nie wychodząc z ciepłego mieszkania. Jeden Ryan skończył właśnie tankowanie, teraz cysterna zabrała się za Embrarera. A ja po raz kolejny cieszę się z nowoczesnej techniki i możliwości jakie daje.

  1. CA828 /CCA828 Air China MUC-PVG Airbus A330-243 B-5918
  2. EDC960R Air Charter Scotland Ltd. LCJ-LUT Embrarer ERJ-135BJ Legacy 650 G-WIRG
  3. HU7972 /CHH7972 Hainan Airlines FCO-XIY Airbus A330-243 B-6133
20161216-01 20161216-09 20161216-04

W ciągu ostatnich kilku miesięcy rzadko kiedy widziałem niebo. Albo chmury sięgały do samej ziemi, albo kiedy wychodziłem z pracy było już całkowicie ciemno. Tymczasem w piątek nastąpił lokalny cud i niebo się przejaśniło. Nie mogłem przegapić takiej okazji. Odkurzyłem aparat, założyłem kurtkę i czapkę i co jakiś czas robiłem zdjęcia z okna. Warunki były jakieś… dziwne. Niby powietrze było przejrzyste, niebo czyste i słoneczne, a ostrość w aparacie kompletnie szalała. Udawało złapać się ostry samolot, który po chwili stawał się kompletnie rozmytą plamą. Początkowo myślałem, że to wina jakichś rzadkich chmur w górnych warstwach atmosfery. Atmosfera zresztą była przedziwna – wyraźnie smugi zostawiały za sobą nawet malutkie maszyny biznesowe, które normalnie są nie do namierzenia i sfotografowania. Po kilku nieudanych zdjęciach wreszcie mój ospały od wysokiej temperatury umysł pojął, o co chodzi! To nie była wina chmur. Zdjęcia robiłem przez otwarte okno, ale z wewnątrz mieszkania. Tymczasem ciepłe powietrze, jak rozkołysany wodospad, wylewało się z niego i falując unosiło się w górę psując mi zdjęcie za zdjęciem. Mimo tych przeciwności losowo-fizycznych udało mi się sfotografować więcej samolotów, niż przez ostatnie kilka miesięcy. Byłem bardzo zadowolony, szczególnie, że na sam koniec sesji trafiła mi się prawdziwa perełka – Airbus KC2 Voyager RAF’u.

  1. FX5392 /FDX5392 FedEx NRT-CDG Boeing 777-FS2 N890FD
  2. RRR2770 Royal Air Force WAW-PRG Airbus KC2 Voyager (A330-243MRTT) ZZ330 – bazuje w RAF Brize Norton
  3. RU574 /ABW574 AirBridge Cargo Muc-Svo Boeing 747-8HV(F) VQ-BLQ
20161216-05 20161216-07 20161216-02
  1. K4248 /CKS248 Kalitta Air DEL-LEJ Boeing 747-481(F) N403KZ
  2. QR180 /QTR180 Qatar Airways OSL-DOH Boeing 787-8 Dreamliner A7-BCZ
  3. Embraer Legacy 600 – bez parametrów lotu, bo nie zdążyłem sprawdzić

 

20161216-06 20161216-10 20161216-03

  7 komentarzy to “Pokój z widokiem na niebo”

  1. Samoloty? No cóż … nie bardzo rozumiem, ale pewnie dlatego, że nigdy nie widziałem z bliska, bo … nie mamy lotniska. Tzn. mamy, ale daleko od Olsztyna, choć teoretycznie, to nasze … No dobrze, wiem jak to brzmi, wiec nie brnę dalej. Co jest fajnego w obserwowaniu samolotów?

  2. Przypomniałem sobie, że gdy fotografowałem kiedyś rybołowy na rozlewisku, usłyszałem łomot w powietrzu i zobaczyłem trzy myśliwce (w końcu do Obwodu mamy ok. 100 kilometrów:)). Jeżeli uda mi się odgrzebać te zdjęcia, wyślę Ci do oznaczenia.

  3. Nie raz zdarzyła mi się sytuacja z falującym powietrzem. Miewałam takie problemy zwłaszcza podczas upalnych i wilgotnych, letnich dni. To falujące powietrze czasami nie jest nawet dostrzegalne gołym okiem, ale widać je patrząc przez wizjer aparatu. Zdarzało mi się to zawsze, kiedy fotografowany obiekt był w oddali. Może w przypadku samolotu znaczenie ma również to, że wydziela on gorące, opary, na tyle gęste, że autofokus widzi je jako obiekt i na tym właśnie powietrzu łapie ostrość. Samolot jest wtedy w dalszym planie i wychodzi nieostry. Ja spotkałam się z taką sytuacją fotografując np. łosie. Straciłam w ten sposób całą masę dobrych kadrów. Sytuację pogarsza filtr UV nakręcony na obiektyw – od kiedy go zdjęłam nieco się poprawiło. Odnośnie samolotów – potwornie boję się latać, a swego czasu latałam bardzo często, z przyczyn zawodowych. Obserwacje samolotów mnie fascynują i jednocześnie przerażają. Mój strach przed lataniem wynika z tego, że jak tak sobie siedzę w samolocie i rozważam jak to możliwe, że ten olbrzym unosi się w przestworzach, to często stwierdzam, że to chyba jednak niemożliwe… i wtedy zaczyna się panika:):):).

    • Z fotografowaniem przelatujących samolotów jest jeszcze jeden problem – trzeba pamiętać o tym, że lecą na wysokości 9-11 km. A teraz spróbujmy zrobić ostre zdjęcie czegoś na ziemi z takiej odległości – powodzenia 🙂 Problem z przepuszczalnością atmosfery na różnych wysokościach jest od dawna znany i spędza też sen z powiek np. astronomom. Nie bez powodu obserwatoria budowane są w rejonach suchych, pustynnych i na jak największej wysokości. A wracając do samolotów – mnie fascynują. Lubię je obserwować, fotografować i czytać o nich. Latać, niestety, prawie nie mam okazji. I właściwie nie wiem z czego to wynika 🙂

  4. Witam!
    Dzięki za wizytę i komentarz u mnie, twój blog dodaję do obserwowanych (o ile oczywiście nie masz nic przeciw?).

    Kwestia szaleństw autofokusa to najpewniej wynik tego że miałeś nad głową kilka warstw powietrza o różnej temperaturze (czyli też gęstości) i zapewne przemieszczających się w różnych kierunkach, na przejściu między nimi światło się załamuje i prawdopodobnie obserwowany obiekt jest ciut gdzie indziej niż go widać gołym okiem.

    Sam spottingiem się nie zajmuję (kwestia sprzętu), choć nad moją częścią Małopolski krzyżuje się mnóstwo szlaków i sąsiad nim wyjechał pokazywał mi zdjęcia ciekawostek. Miał sprzęt za kilkanaście tysięcy i jak zbierał z nieba to można było czasami “nity policzyć”.

    Pozdrawiam
    Maciej.

    • Dzięki za wizytę, oczywiście że nie mam nic przeciw dodaniu do obserwowanych 🙂

      Z tym powietrzem było tak jak piszesz – na moich oczach warstwy o różnej temperaturze mieszały się jak w kotle i ostrość falowała jak na pustyni. A ze spottingiem jak z każdym hobby – można osiągnąć absolutny top inwestując nieliche pieniądze i dużo czasu, albo zadowolić się wyjściem bardziej ekonomicznym. Tak jak ja – używam tylko aparatu, żadnych innych dodatków. Jak na taki nakład finansowy, z efektów jestem zadowolony.

Sorry, the comment form is closed at this time.