cze 242017
 
Dzisiaj krótko i monotematycznie. Zaczęły się wakacje, wybraliśmy się więc z moim młodym, potencjalnym przyrodnikiem przywitać je w Łódzkim Ogrodzie Botanicznym. Niestety, pogoda nie dopisała, przede wszystkim dlatego, że wiał silny wiatr. Z tego powodu większość zdjęć przypominała widok z jadącego pociągu.

Na całe szczęście był jeden zdecydowanie pozytywny akcent. Na fenkule włoskim (Foeniculum vulgare Mill.) znaleźliśmy żerujące gąsienice pazia królowej (Papilio machaon). Było ich całkiem sporo, w krótkim czasie udało się ich znaleźć cztery, potem sześć. Były w różnych stadiach rozwoju i wyglądały kolorowo i ładnie. Ucieszyłem się ze spotkania, bo pazie są zdecydowanie największymi i najbardziej efektownymi motylami w Ogrodzie. I jak widać, będzie szansa je spotkać również w tym sezonie. Porobiłem zdjęcia, pochodziliśmy jeszcze wokół innych roślin koprowatych i wróciliśmy do domu, a raczej na boisku. Jak to często bywa, po wgraniu zdjęć do komputera nastąpił moment sporego zaskoczenia. Z jednej z gąsienic wystawało całkiem spore, pomarańczowe “coś”. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego i od razu pomyślałem, że została ona zaatakowana przez jakiegoś pluskwiaka, który zrobił w niej dziurę, przez którą coś wypłynęło. Tak, wiem, za dużo oglądania horrorów w dzieciństwie. Okazało się jednak, że w pewnym sensie miałem rację. Pomarańczowym czymś są gruczoły zwane osmeteriami. Gąsienica ma je schowane z tyłu głowy i w przypadku zagrożenia wysuwa je na zewnątrz. Gruczoły wydzielają nieprzyjemny zapach kwasu masłowego, napastnik ucieka, a gąsienica może spokojnie dalej zjadać fenkuł. Jednym słowem wszyscy mieliśmy bardzo udany dzień – gąsienica przeżyła, ja nauczyłem się czegoś nowego, a mój syn mógł spokojnie wrócić do gry w Terrarię.
Za wyjaśnienie sprawy osmeteriów dziękuję serdecznie Anecie z Forum Entomologicznego, natomiast Poziomie z Mają dziękuję za cynk o gąsienicach.

 

 

  3 komentarze to “Osmeteria”

  1. nie ma za co 🙂

  2. O, to bardzo ciekawe, nie miałam pojęcia, że one dysponują taką bronią. Wszyscy uważają odorka za największego smrodziucha, a tymczasem gąsienica pazia wcale nie jest w tym gorsza. W dodatku wywołuje też wrażenia wzrokowe, bo ta żółta glizda jest okropnie fujj. 😉

  3. Ja też zasiałem dużo kopru w tym roku w nadziei, że zwabię (albo od biedy przyniosę z wycieczki :p) jakąś żarłoczną gąsiennicę Pazia, której z radością oddam cały mój koperek a tu nic :p
    Fajna sprawa z tą wydzieliną. W moich ksiażeczkach nic o niej nie pisało. Więc edukacyjny plus dla Ciebie 🙂

Sorry, the comment form is closed at this time.