W ten weekend w Łódzkim Ogrodzie Botanicznym miało miejsce bardzo ciekawe wydarzenie. W ramach Akademii Różnorodności odbyły się warsztaty zatytułowane “Przygody z wodą. Co żyje w stawie?”. Ich animatorem jest dr Grzegorz Tończyk, a skierowane są do szerokiego kręgu gości odwiedzających Ogród. |
Warsztaty odbywają się w dwóch miejscach. Część praktyczna nad stawem, gdzie zainteresowani mogą samodzielnie spróbować coś złowić przy pomocy siatki oraz część pokazowa w budynku administracyjnym Ogrodu położonym przy wejściu od ul. Retkińskiej. Wystawione są w nim akwaria, do których na bieżąco dostarczane są złowione okazy. Oprócz tego jest stanowisko z mikroskopami, pod którymi można obejrzeć mikro-życie stawu, a także mała ekspozycja ze sprzętem służącym do połowu. Ekspozycją opiekują się (oprócz samego Grześka) bardzo mili i chętni do pomocy młodzi ludzie, którzy opowiadają odwiedzającym o życiu podwodnych zwierząt. W poszczególnych zbiornikach możemy obejrzeć wodne pluskwiaki, larwy jętek, ważek, małże i ślimaki. Są też gabloty z krajowymi ważkami i ich larwami. Na mnie największe wrażenie zrobiła topielica (Ranatra linearis), która jest chyba naszym największym wodnym pluskwiakiem dorastającym nawet do 4 centymetrów długości. Ekspozycja jest bardzo pomysłowo zrobiona, świetnym pomysłem jest możliwość obejrzenia od razu tego, co się złowiło, a w dodatku z komentarzem ludzi, którzy się na tym doskonale znają. Warsztaty będą odbywały się cyklicznie, o czym piszę z wielką radością. Po pierwsze – to świetny pomysł edukacyjny, który przybliży młodszym i starszym zwiedzającym dość egzotyczny biotop jakim jest staw. A po drugie – o czym poniżej – limnologia to moje kolejne hobby, więc jestem osobiście zainteresowany uczestniczeniem w nich.
Ok, pora na wątek osobisty. W końcu to moja strona, więc mogę pisać o czym chcę, a posiadając osobowość narcystyczną, muszę pisać o sobie. Koniec żartów, przejdźmy do sedna. Różne rzeczy sprawiają ludziom radość. Mnie od dzieciństwa wielką radość sprawiało podniesienie słoika z wodą ze stawu i popatrzenie pod słońce, co właśnie złowiłem. Wiem – dziwne. Ale wyobraźcie sobie taką scenę – są wakacje, albo weekend, piękna, słoneczna pogoda, pachnie staw (oczywiście, że staw pachnie) i rośliny, nie ma się innych zmartwień poza odrobieniem pracy domowej, a do niej zostało jeszcze kilka godzin. Przed chwilą machaliśmy siatkami w wodzie z kolegą-przyrodnikiem Arkiem (zwanym Poziomą), a teraz właśnie następuje ten moment kiedy wpuściliśmy urobek do słoików, podnosimy je do góry i patrzymy, co w nich pływa. Życie jest piękne. Nie pamiętam dokładnie, kiedy zacząłem interesować się życiem pod taflą wody, ale musiało to być jeszcze przed rozpoczęciem szkoły podstawowej. Przyniosłem wtedy z Parku Zdrowie kilka ślimaków i hodowałem je w słoiku przez dłuższy czas. I tak zostało mi do dzisiaj. Obowiązkowym elementem wyposażenia mojego pokoju jest akwarium. Z niewielkimi przerwami mam akwaria od kilkudziesięciu lat. I nie są to typowe akwaria z kolorowymi rybkami. Nie, ja mam akwarium ze wszystkim, oprócz ryb, czyli głównie z naszymi bezkręgowcami. Czego tam nie ma? Larwy ważek, chruścików, jętek, widelnic, muchówek. Ślimaki. Kiełże i ośliczki. Wypławki i pijawki. Stułbie. Gąbki. Mszywioły. I sto innych zwierzaków, wliczając w to larwy komarów (które oczywiście nie są mile widziane, ale cóż…). Cała ta różnokształtna banda żyje, rośnie, rozmnaża się i zjada wzajemnie. Żaden program telewizyjny nie jest w stanie dostarczyć tylu emocji, co obserwacja życia podwodnych bezkręgowców. Akwarium jest moim sposobem na walkę z zimą. Kiedy wszystko wokoło jest białe i martwe, u mnie na biurku przez cały okres zimna i ciemności życie buzuje w małej, szklanej kostce. Wpływa to zdecydowanie pozytywnie na psychikę. Przez pewien czas miałem też akwaria z rafą koralową. Są oczywiście bez porównania bardziej kolorowe i zasobniejsze w gatunki, ale gdybym miał wybierać, wybrałbym akwarium z naszym, lokalnym życiem ze zwykłego stawu.
Na zakończenie tego tematu jeszcze kilka ciekawych książek. Literatury dotyczącej limnologii jest sporo, ja mogę polecić pięć bardzo ciekawych pozycji:
1) “Biologia wód śródlądowych” – Mikulski Józef St. – akademicki podręcznik, który kupiłem gdzieś w połowie podstawówki. W tamtych czasach często zdarzało się, że ktoś w drukarni zaspał i na przykład nie wydrukował w książce 40 stron. Albo zamiast nich, wydrukował dwa razy takie same. Ja niestety miałem pecha i kupiłem nową książkę Mikulskiego właśnie w takiej wersji – do dzisiaj nie wiem, co straciłem. Sam podręcznik kompleksowo omawia zagadnienie i jest całkiem przystępny.
2) “Zwierzęta bezkręgowe naszych wód” – Stańczykowska Anna – przez bardzo długi okres czasu to była jedna z najważniejszych książek mojego życia. Znałem ją na pamięć. Świetny przewodnik po śródlądowych bezkręgowcach z bardzo dużą ilością tablic pozwalających zidentyfikować zwierzęta. Nadal świetna pozycja.
3) “Ekologia naszych wód” – Stańczykowska Anna – kolejna książka tej Autorki skupiająca się na wszelkich zależnościach panujących w wodach śródlądowych. Świetna książka, jeżeli chce poznać się zbiornik od strony chemii, fizyki, dystrybucji zasobów, łańcuchów pokarmowych, etc.
4) “Flora i fauna wód śródlądowych” – Engelhardt Wolfgang – pięknie wydany i zilustrowany wieloma barwnymi zdjęciami i tablicami przewodnik po gatunkach zamieszkujących nasze wody. Sporo informacji o ekologii wód, ale przede wszystkim opisy gatunków od roślin, aż po płazy, gady i ssaki.
5) “Freshwater life” – Jan Hamrsky – trochę dziwnie polecać książkę, której się jeszcze nie ma. Autor prowadzi na Facebooku stronę, na której pokazuje swoje fotografie zwierząt wodnych. I są to jedne z najlepszych fotografii, jakie widziałem w życiu. Teraz zebrał je i wydał w formie papierowej książki, którą oczywiście będę chciał kupić. Tutaj można pooglądać sobie w małym formacie zawartość. Te zdjęcia… aż wstyd pokazywać swoje, ale poniżej kilka z moich archiwalnych sesji z biurkowym akwarium.
Pozostając przy tematyce związanej z wodą, dowiedziałem się dzisiaj o nie lada sensacji i mezaliansie. W okolicach stawu pojawił się dandys w postaci samca mandarynki (Aix galericulata), ukradł dziewczynę samcowi zwykłej kaczki krzyżówki i do dzisiaj nie chce jej oddać. Niedobrana para pływa sobie razem wzbudzając sensację i niekiedy potępienie ze strony innych mieszkańców stawu. Porzucony narzeczony próbuje jeszcze walczyć, ale nie ma wielkich szans z egzotycznym przybyszem. Nie wiem dlaczego, ale sytuacja od razu skojarzyła mi się ze starym przebojem Depeche Mode “Strange Love”. I tą wiadomością godną serwisu Plotek kończę dzisiejszą relację.
10 komentarzy to “Co w stawie piszczy?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Już chyba kiedyś pisałem Ci w komentarzu, że akwaria z tzw. rybkami interesują mnie, co najwyżej, średnio. Sytuacja zmienia się jednak diametralnie, gdy w takim akwarium pojawi się np, okoń, krasnopiórka, czy coś w tym rodzaju. Prawie wszyscy moi kumple, którzy studiowali na sąsiednim Wydziale Rybactwa Śródlądowego, mieli coś takiego i uwielbiałem odwiedzać ich w akademiku i obserwować życie J. Kortowskiego w pigułce:) Byłem też kiedyś w duńskim “stawo-jeziorarium”. To taka gigantyczna szklana tuba oblana ze wszystkich stron wodą, którą z kolei podzielono ściankami na różne ekosystemy. Wchodzisz do środka, jesteś na poziomie dna i obserwujesz życie jeziora, stawu, albo miejskiej sadzawki (z oponą i zardzewiałym rowerem). W jednej z części mieszkała nawet wydra, której co jakiś czas pracownik wrzucał żywą płoteczkę i było to jedno z najfajniejszych widowisk (płotka była zapewne innego zdania), jakie w życiu widziałem. Ja niestety jedyne co miałem, to słoiki z gąsiennicami 🙁 PS. Myślę, że takie warsztaty, to kapitalna sprawa i jestem przekonany, że dzięki nim za kilkanaście lat na rynku pojawi się kilku niezłych przyrodników:)
Rewelacyjny pomysł Duńczyków. Akwarium przeważnie kojarzy się z Malawi albo czymś równie egzotycznym. Tymczasem w swoich wodach mamy nieprawdopodobną liczbę bardzo ciekawych stworzeń, w dodatku na wyciągnięcie ręki. Wystarczy słoik, siatka i przydrożny rów z wodą i po kilku minutach możemy zaczynać obserwacje. Które, gwarantuję to, będą trwały godziny, jeśli nie lata – jak w moim przypadku. Myślę, że napiszę o tym kiedyś dużo więcej i dokładniej.
PS.2. Na wspomniany J. Kortowskim również mieliśmy do czynienia z podobnym romansem:)
W Ogrodzie po raz pierwszy widzę ten gatunek. Ptaków wodnych jest u nas bardzo mało i każdy taki gość to nie lada sensacja i okazja do sesji foto 🙂
Świetne zdjęcia wodne – fascynujące, dziwaczne, jakieś takie kosmiczne stwory. Mógłbyś je podpisywać, bo ja – kompletny laik w tym temacie – nie wiem kompletnie co kim jest:). Najbardziej podobają mi się te w zielonej zawiesinie. Kto to? Jak zrobiłeś te zdjęcia?
W zielonej zawiesinie jest poczwarka wodzienia (Chaoborus). Z lewej jeden z kiełży w kompozycji z oczlikiem i ślimakiem jakimś. Z prawej kryształowa kula z kolonią… nie wiem czego dokładnie, może jakichś trąbików. Na dole z lewej wypławek – kolejny z moich faworytów. W środku kilka strzałów spod mikroskopu, ale to już do dokładniejszej identyfikacji. I wreszcie bardzo ciekawy stwór – stułbia (Hydra sp.). Cała ta wesoła banda pochodzi z mojego biurkowego akwarium i przeważnie ma po kilka mm wielkości. Zdjęcia archiwalne, robione chyba Raynoxem.
Bardzo ciekawa akcja w Ogrodzie Botanicznym 🙂 Chętnie wzięłabym w niej udział.
Od dziecka też interesowało mnie, co kryją stawy. Lubię obserwować wodne życie. Łapałam żaby i je badałam. Pewnego razu nazbierałam mnóstwo winniczków i hodowałam je we wiaderku pod ławą w pokoju. W końcu mama je znalazła i kazała wyrzucić. Niestety akwarium nie doczekałam się.
Zaskoczył mnie ten mezalians mandarynkowo-krzyżówkowy! Ciekawe, czy z tego związku urodzi się coś 😉
Jak to widzę i czytam, mam wielką ochotę wyjść ze słoikiem z domu i zaczerpnąć wody z najbliższej kałuży (których u nas ostatnio dostatek). Te wodne cudaki i ich zdjęcia są świetne. Najbardziej podoba mi się ten, że tak powiem, baldaszkowaty. 😉
A mandarynek zakochany w krzyżówce… o rety, rety, panie, wszystko przez te gendery i w ogóle, świat się wali. 😀
Po raz kolejny zadziwia mnie zbieżność w tym co nas zachwyca :p miałem robić post o swoich stułbiach zielonych ale twoich zdjęć nic nie przebije…eh i co teraz,,,
piękne zdjęcia z Twojego akwarium 🙂 Ksiażki powyższe widziałem i niektóre mam. Ksiązkę Hamrsky’ego aż sobie wygooglowałem, świetna pozycja się szykuje/naszykował! Ja ostatnimi czasy nabyłem “Klucz do oznaczania fitoplanktonu jezior i rzek”, równiez polecam 🙂
Stułbie rób koniecznie 🙂 Bardzo chętnie zobaczę czyjąś hodowlę, no i wodnych zdjęć nigdy za wiele. Akwarium chwilowo mam w stanie wstrzymania, ale nabieram coraz większej chęci na nałapanie wszystkiego co się da i wznowienie sesji obserwacyjno-zdjęciowych. Polecaną książkę znalazłem i kupię po weekendzie, bardzo lubię te klimaty.