mar 262018
 
Doczekałem się. Weekend ocieplił atmosferę, słońce przygrzało i wreszcie powiało czymś, na kształt przedwiośnia. Tydzień byłem chory i nie czułem się za bardzo na siłach na spacerowanie z aparatem. Jednak czy mogłem zostać w domu w takim dniu? Oczywiście nie – nie mogłem.

I nie zostałem. Postanowiłem przejść się w okolicach płotu Łódzkiego Ogrodu Botanicznego, pooglądać, pofotografować i zobaczyć, co z tego wyniknie. Niestety, nie mogę napisać tu, co z tego wynikło, za to mogę napisać, co widziałem. Ogólnie rzecz ujmując widziałem brązy we wszelkich odmianach. Do tego płowości (jest w ogóle taki wyraz?), trochę zgniłej zieleni, biel zamarzniętych stawów, no i ogromną połać błękitu na niebie. Specyficzne warunki w tym sezonie sprawiły, że przyroda w większości jeszcze śpi. Słychać było całą masę ptaków, natomiast prawie nie było ich widać. Przemykające dołem kosy, wśród gałęzi nieco sikorek, sójki. Niewiele srok. I najciekawsze spotkanie – pełzacz na pniu starej wierzby. Niestety, bardzo ruchliwy, patrolujący teren z dołu do góry, non-stop, bez wytchnienia i bez litości dla fotografującego. Na ziemi za to bardzo mało kwiatów. Na brązowym dywanie z zeszłorocznych liści trochę kwitnących przebiśniegów. Moje ulubione, piękno-fioletowe przylaszczki. I jeszcze jakiś jeden, powtarzam – jeden – żółty. Nie znam gatunku, ale aż mi się go żal zrobiło. To żeś się stary pospieszył… sam wśród zupełnie innych gatunków. Trochę wyżej pięknie kwitnie wawrzynek i, co dziwniejsze, ma już pierwsze, niewielkie listki. A co z owadami? Tych również nie było wiele. Widziałem w ciągu półtorej godziny trzy, może cztery latolistki cytrynki. Jeszcze oszołomione chłodem, jeszcze przekonane o swojej całkowitej niewidzialności. Dawały łatwo się podejść i obfotografować z każdej strony. Wśród liści zauważyłem kilka biedronek. Nieruchomych i nadal przemarzniętych. Były też oczywiście moje ulubione o tej porze roku kowale bezskrzydłe. Ale nie było ich wiele. Zazwyczaj o tej porze pokrywają pnie lip szczelną warstwą tworząc wielkie skupiska. Podobnie na ziemi – rozlewają się, tworząc czerwone plamy błyszczące w promieniach słońca. Nie tym razem jednak. Być może wahania temperatury przerzedziły ich populację? A może nie dały się nabrać ponownie na przyjście wiosny i czekają przyczajone? Mądre zwierzaki. Kucałem, rozglądałem się i prawie cały ten liściasto-ściółkowy świat był nieruchomy. Czasem przebiegł pojedynczy pająk, przeleciał cytrynek. Wśród przebiśniegów dostrzegłem poruszenie, poszedłem sprawdzić, co to? Pierwsza pszczoła. Zapracowana, po dłuższym locie, z pyłkiem tworzącym pomarańczowy bagaż. Pokręciła się wśród kwiatów, potem przysiadła zmęczona na łodyżce. Popatrzyliśmy się na siebie, wspólnie ucieszyliśmy słonecznym dniem. Nie mogło być lepszego zakończenia tego pierwszego, nieśmiałego spaceru. Sezon 2018 można uznać za otwarty!

Wróciłem do domu, niebo nadal było błękitne, a pora dość wczesna. Nie mogło więc zabraknąć polowania na samoloty. A było ono równie udane. Najpierw usłyszałem potężny łoskot nad sobą. Taki, jakie produkują nisko lecące śmigłowce. Pomyślałem, że to pewnie jeden z Eurocopterów EC 135 Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Nie myliłem się. Okazało się jednak, że nie był to “nasz”, łódzki śmigłowiec, a gość z Gdańska o znaku SP-HXH i kryptonimie Ratownik 3. Gdybyście nie wiedzieli, LPR to taka wersja pogotowia do specjalnych zadań. Tam gdzie, zwykłe karetki nie mogą dojechać albo są po prostu zbyt wolne, zastępują je śmigłowce. Wyruszają do wypadków w odległych rejonach, transportują ich ofiary do szpitali, gdy o życiu ludzkim decydują minuty. Jednym słowem ratują ludzkie życie w sposób szybki i profesjonalny. Oprócz Eurocopterów we flocie mają jeszcze fantastyczne samoloty Piaggio P.180 Avanti, ale o nich napiszę więcej, jak uda mi się je porządnie sfotografować. W dalszej części dnia w obiektyw udało mi się złapać jeszcze Jumbo Jeta z rosyjskiej linii Air Bridge Cargo, małego Portugalczyka z ciekawej linii White Airways oraz, z czego jestem szczególnie dumny, Saaba polskiej linii Sky Taxi. Ten ostatni samolot jest stosunkowo mały i w dodatku śmigłowy. Co oznacza, że bardzo trudno dostrzec go na niebie. Mnie się udało i zrobiłem mu dosłownie jedno zdjęcie. Do tej pory taka sztuka nie udała mi się z żadnym ze śmigłowych An-ów, CASA czy Herculesów. Niby wiedziałem, gdzie lecą, co gorsza – słyszałem je, ale nie mogłem wypatrzeć na niebie. Mam nadzieję, że ten pierwszy sukces jest zapowiedzią dalszych udanych zdjęć. A na koniec dwa razy Księżyc w roli głównej. W sobotę ustrzeliłem zbliżenie samolotu Aerofłotu z Księżycem w zenicie. Było już dość ciemno, samolot wyszedł niezbyt ostro. Trochę pobawiłem się w programie graficznym i udało mi się zredukować kolory Księżyca, za to sam samolot pozostał kolorowy. Efekt mi się podoba, chociaż zdjęcie jest trochę przekłamane – niebo było zdecydowanie jaśniejsze. Sprawdziłem sobie dane – zdjęcie było zrobione o 18:50, już po zachodzie słońca. Na ziemi było już ciemno, natomiast samolot, jako lecący wyżej o te 10 kilometrów, ciągle był skąpany w słonecznym blasku. I stąd te zaskakujące kolory. Drugie zdjęcie jest prawie takie, jak wyszło z matrycy. Całkowity przypadek – czekałem na przelot McDonnella-Douglasa od strony Warszawy i zauważyłem, że być może poleci blisko Księżyca. No i poleciał.

[VP-BIK] Boeing 747-46NF(ER) AirBridge Cargo
SVO (Moscov) – LEJ (Leipzig)

[N279UP] McDonnell Douglas MD-11F UPS
ALA (Almaty) – CGN (Cologne)

[CS-TRO] Airbus A320-214 White
WAW (Warsaw) – LIS (Lisbon)

[SP-MRB] Saab 340A Sky Taxi
WAW (Warsaw) – WRO (Wroclaw)

[VP-BFX] Airbus A321-211 Aerofłot
GVA (Geneva) – SVO (Moscov)

 

  7 komentarzy to “W końcu!”

  1. Czy w okolicy tego Ogrodu i w nim samym zostało jeszcze choć 10 cm kwadratowych na których nie postawiłeś swojej badawczej nogi? 🙂 Zdjęcia jak zwykle – brzytwa! 🙂

    • Hmmmm…… nie 🙂 Ale wez pod uwage, ze ja mieszkam jakies 300 m od Ogrodu przez 3/4 mojego zycia 🙂

  2. Kurcze. Po raz pierwszy bardziej zachwyciły mnie zdjęcia samolotów, niż przyrody. Pewnie dlatego, że u nas jeszcze tego nie ma i zawiść mnie zżera:)))

  3. Oj, zazdroszczę spotkania z cytrynkiem i pszczółką!
    W Bydgoszczy w minioną niedzielę było słonecznie i 11 stopni. Spotkałam tylko jednego pluskwiaka, ale za to bardzo rzadkiego.
    Ten żółty kwiatek to rannik. Info: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rannik

Sorry, the comment form is closed at this time.