gru 212016
 
20161220-head Zima i zwolnienie trzymają mnie nadal w domu. Kontakt z przyrodą mam ograniczony, za to zwiększyłem kontakt z pikselami na ekranie TV. Spośród setek kanałów da się wybrać sporo ciekawych dla przyrodnika treści. Dzisiaj mam zamiar zrobić coś w rodzaju rankingu moich ulubionych audycji.

Od razu zaznaczam, że nie będzie to opis programów stricte przyrodniczych, a głównie kulinarno-ogrodniczych. Żadnej sawanny, lwów i rekinów. Piekarnik, konewka i grabie – oto temat na miarę dzisiejszego dnia. Nie zrozumcie mnie źle – od dziecka uwielbiam programy przyrodnicze, a moim najstarszym idolem jest Sir David Frederick Attenborough. Ale dzisiaj nie o nich będę pisał. Dlaczego? Bo tak.

20161220-5

Moim zdecydowanym numerem jeden jest wciąż seria o River Cottage. W skrócie można opisać ją tak – Anglik, niepodobny z wyglądu do Hugh Granta, za to noszący marynarskie koszulki w paski oraz nieprawdopodobne nazwisko Hugh Fearnley-Whittingstall, postanawia przenieść się na wieś. Kupuje farmę, uprawia ogród, hoduje zwierzęta, które następnie zjada. Często też spotyka okolicznych mieszkańców, łowi z nimi ryby (które zjada), zbiera leśne owoce na nalewki, upija się nimi umiarkowanie i bierze udział w różnych miejscowych jarmarkach, zawodach i konkursach ogrodniczych. Brzmi to jak program-marzenie dla pensjonariuszy domu spokojnej starości. Nic bardziej mylnego. Ten program jest tak wciągający, ciepły i na wskroś angielski, że mógłbym go oglądać w kółko. Prowadzący jest równym gościem, przy okazji doskonale znającym się na rzeczy (czyli prowadzeniu ogrodu i kulinariach), a w dodatku nienadętym i dobrze się bawiącym. Wraz z widzami. Dla mnie najważniejszy jest typowo angielski klimat – piękna, wiejska architektura, małe miasteczka z perełkami w postaci kościołów, ruin zamków i lokalnych targów. Dużo przyrody, panoram, nawet zwykłych zdjęć na jakiejś łące, na której bohaterowie akurat zbierają grzyby czy owoce z krzaków. Ogląda się to rewelacyjnie. A do tego dużo przepisów kulinarnych, proces przygotowania jedzenia i samego jedzenia. Hugh z ekipą nie tylko nie nudzą podczas przyrządzania dań, ale kiedy już je zrobią i zaczną jeść, widać że im smakuje.

20161220-4

Anglicy w robieniu programów o kuchni i ogrodach są nie do pobicia, ale również my nie mamy się czego wstydzić. Tomek Jakubiak to taki nasz odpowiednik wesołego gościa w kuchni. Kiedyś, kiedy jeszcze przez myśl mi nie przeszło oglądanie w TV programów o kuchni, przypadkowo trafiłem na jego audycję. Jeździł po Polsce, gadał z lokalnymi producentami serów, robił z nich potrawy, gdzieś na nieheblowanej desce w środku sadu pełnego słońca i brzęczących pszczół, a następnie je zjadał (potrawy z serów, nie pszczoły). I kiedy tak go oglądałem, wskazówka w moim mózgu powoli przesuwała się z “co ja robię, odbiło mi?” na “ej, przecież to jest bardzo fajne!”. Jakubiak to energia i osobowość. Lubię oglądać jego programy dla samego współdzielenia jego entuzjazmu z tego co robi. A jak już zrobi, to umie to zjeść w taki sposób, że nikt nie ma wątpliwości, że to musi być pyszne! Dodatkowym plusem są programy plenerowe, szukanie lokalnych smaczków i bardzo ładne zdjęcia.

20161220-3

Zmieniamy temat oraz kraj i wracamy do Anglii. “Ucieczka na wieś” to bardzo popularny i długo emitowany tasiemiec o ludziach szukających domu na wsi. W każdym odcinku występuje para, która ma określony budżet i wymagania, a zadaniem prowadzącego jest pokazanie im trzech domów spełniających zadane kryteria. Jest to oczywiście tylko pretekstem, tak naprawdę liczy się znowu pokazanie tej prowincjonalnej Anglii, pełnej pubów w małych miasteczkach, lokalnych zabytków i wspaniałej przyrody. Uczestnicy zwiedzają fantastycznie zaadoptowane stodoły z XVII wieku, budynki z piaskowca czy stare szkoły. Jeżeli chce się obejrzeć kawał fantastycznej, angielskiej architektury, to nie trzeba szukać nigdzie więcej. Obowiązkowe kominki, ciemne bale w suficie i klasyczne, wiejskie kuchnie są stałym elementem programu. A do tego niekiedy świetnie urządzone ogrody i tereny zielone wokół oglądanych domów. Zawsze kiedy oglądam ten program nachodzi mnie smutna refleksja – my, Europa kontynentalna, nie mieliśmy tyle szczęścia. Dziesiątki wojen spaliły i zdewastowały prawie każdy skrawek przestrzeni. Tymczasem w starej, dobrej Anglii – “proszę państwa i kolejny dom, oryginalna budowla z XV wieku…”.

20161220-2

Wróćmy jednak do bliższej przyrodzie tematyki. “Maja w ogrodzie” to kolejny z programów, które lubię oglądać. Prowadząca program Maja Popielarska odwiedza polskie ogrody, rozmawia z ich właścicielami, pokazuje proces powstawania, omawia rośliny i detale. Robi to w sposób swobodny i ciepły, całkowicie niegwiazdorski, nie narzucający się widzowi. Widać, że chociaż jest bardzo sympatyczną osobą, to ogrody, a nie ona są prawdziwymi bohaterami programu. Do tej pory powstało już ponad 600 odcinków tego serialu, widać że cieszy się on niesłabnącym powodzeniem, co mnie cieszy, bo też bardzo lubię go oglądać. Można w nim zobaczyć wiele fantastycznych ogrodów, a przy okazji zaadaptować niektóre pomysły, jeśli nawet nie do ogrodu, to chociażby na balkon. No i przede wszystkim jest to kolejny z tych relaksujących, balsamicznych programów pełnych słońca, kolorowych kwiatów i miłych ludzi, których oglądanie jest po prostu czystą przyjemnością.

2016-1220-1

Rozpisałem się dzisiaj, ale temat jest mi bliski, mimo że sam nie posiadam ogrodu. A za balkon tak naprawdę zabrałem się po raz pierwszy dopiero w zeszłym sezonie. Do kolekcji wartościowych programów mógłbym jeszcze dorzucić “Twój kawałek ogrodu” Kasi Kusiak z mężem, wszelkie programy ogrodnicze produkcji BBC z tytanami tematu, jak na przykład French Gardens z Monty Donem, redaktorem Gardeners’ World. A za walory estetyczne nie sposób nie polecić programów o kuchni Ewy Wachowicz czy Nigelli Lawson… A jak już naginamy kryteria to czemu nie “Morderstwa w Midsomer”? Mój zdecydowanie ulubiony serial kryminalny, najbardziej angielski z angielskich, przesycony angielską prowincją, ogrodami, lasami, pubami i architekturą urokliwych miasteczek. Ok, wystarczy. Do tematu pewnie jeszcze powrócę, zima jest dobrą porą na oglądanie telewizji, a skoro i tak się ją ogląda, to warto obejrzeć coś pozytywnie nastrajającego i przypominającego o zbliżającej się wiośnie, przyrodzie i słońcu.

A czy Wy macie swoje ulubione programy do oglądania w zimę?

  5 komentarzy to “Pikselowe ogrody”

  1. Mam i o dziwo bardzo podobne do Twoich, żeby nie napisać, że prawie dokładnie takie same:))) Co prawda nie mam już Kuchni TV, ale gdy jeszcze posiadałem ten kanał, oglądałem w nim prawie wszystko. Oprócz River Cottage lubiłem też Jamie`go Olivera, a zwłaszcza serię “JO w domu”. Masz rację co do angielskiej wsi. Kilka lat temu spędziłem miesiąc w okolicach Oxfordu. Genialne miejsce. Kamienne wsie, kilometry kamiennych murków, kościoły i cmentarze, jak z horrorów i puby (w wiosce, w której mieszkałem najdłużej, funkcjonował pub z XVII wieku i to w, praktycznie niezmienionej, formie). Chciałbym kiedyś odwiedzić Szkocję, zwłaszcza że aktualnie oglądam serię “Wild Scotland Highlands” w NG. Polecam!

    • Jamiego też lubię oglądać, bo ma fajny, nienarzucający się sposób prowadzenia programu. Nie chciałem już o nim pisać, żeby nie wyszedł z tego jakiś wpis kulinarny 🙂 Miesiąca w Anglii zazdroszczę, szczególnie niedaleko Oxfordu. Sam się tam wybieram od dłuższego czasu, ale jakoś nie mogę się zebrać 🙂 A Szkocja to już z pejzażami z “Nieśmiertelnego” mi się wybitnie kojarzy, postaram się rzucić okiem na tę serię o dzikiej Szkocji.

  2. Od roku nie oglądam w ogóle TV. Kiedyś też rzadko oglądałam. Czasem jakiś program podróżniczo-kulinarny lub kabareton. Teraz mam Netflix. Oglądam serial Planeta Ziemia.

  3. Zakładam że znalazłeś mój wpis szukając materiałów o ser Davidzie? 😉
    Nie gniewaj się, wytłumaczyłem w odpowiedzi moje motywy. Sam tego twórcę (bo przecież także reżysera, producenta, scenarzystę i narratora – nawet jeśli nie sam to wszystko na jego “wzór i podobieństwo”) niezmiernie szanuję i wychowałem się na nim.

    Innych programów nie znam, bo zwyczajnie nie toleruję TV. Co ciekawsze produkcje oglądam na necie.
    Pozdrawiam

    • Wpis znalazłem przez Agregat Blogów Przyrodniczych i akurat całkiem przypadkiem trafiłem na Sir Davida 🙂 A o gniewaniu się nie ma mowy – sam podchodzę do siebie i swojej “twórczości” z dużym dystansem i taką samą postawę zachowuje w komentowaniu dokonań innych 🙂

Sorry, the comment form is closed at this time.