mar 312015
 
0331-head Ostatni dzień marca zaskoczył. I to wcale nie pozytywnie. Poranek był nawet słoneczny, chociaż bardzo zimny. Ekscesy zaczęły się dopiero po południu. Najpierw spadł grad. Po nim deszcz. Chwilę później sypnął gęsty, mokry śnieg, który padał na tyle długo, że zdążyły uformować się z niego spore pagórki. Po jakimś czasie wyszło słońce i zaczęło przypiekać z prawdziwie wiosenną werwą. A później matka natura powtórzyła wszystko od nowa – w losowej kolejności. Była też wiosna i kwiaty, ale o tym napiszę jutro.

Sorry, the comment form is closed at this time.