lip 162017
 
Mój syn, potencjalny przyrodnik, a rzeczywisty mistrz łyżwiarstwa, kończył w ten weekend obóz treningowy. Wybraliśmy się więc na czeską ziemię odebrać sportowca, a przy okazji zjeść trochę knedli i zbadać czy czeskie muchy są równie musze jak ich polskie krewniaczki.

Lodowisko i baza treningowa znajdowały się w miejscowości Třinec (Trzyniec). Do tej pory nie znałem tego miasta i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Na miejscu okazało się, że znajduje się tam działająca od pierwszej połowy XIX wieku huta żelaza. W dodatku największa w całych Czechach. Wyglądała imponująco i bardzo industrialnie. Lubię takie klimaty, w Łodzi ich nie brakuje, ale na pewno nie mamy obiektu tej skali. Po dokładnym jej sfotografowaniu i oględzinach lodowiska, udałem się na krótką wycieczkę przyrodniczą.

Miałem godzinę czasu, zdążyłem przejść kilkaset metrów, spotkać patrol czeskiej policji, trochę kwitnących roślin oraz śladową liczbę owadów. W dodatku po raz kolejny wiał silny wiatr i wszystko żwawo się kiwało. Mimo tego, jestem zadowolony. Zobaczyłem ciekawego bzyga, kilka nowych dla mnie ptaków, a przede wszystkim hutę. Potem były jeszcze rewelacyjne knedliki i szybki powrót do kraju.

 

  3 komentarze to “Heavy Metal”

  1. Miłych wakacji!

  2. No powiem Ci Grześ, zderzyłeś tu z sobą kilka antagonizujących tematów 🙂 Subtelność błonkoskrzydłych i ten bezkompromisowy komin … no no no 🙂

  3. Qrde gapa ze mnie! Gratuluję syna, zazdroszczę knedlików i … świetny tytuł! 🙂

Sorry, the comment form is closed at this time.