sty 062017
 
20170106-head W dzisiejszym odcinku poznamy zalety mieszkania w bloku pomalowanym na biało, wzniesiemy wzrok wyżej, a potem jeszcze wyżej, aż do skali astronomicznej. Zastanowimy się też, czy siedem kilometrów to dużo czy mało? A wszystko to zrobimy nie opuszczając przytulnego i ciepłego pokoju. Co ma znaczenie w ten mroźny dzień.

Zgodnie z zapowiedziami, temperatura spadła dzisiaj poniżej -12C. Jednocześnie przejaśniło się i dzień przywitał nas słońcem i niebieskim niebem. Przez chwilę zastanawiałem się nawet, czy nie iść na jakiś dłuższy spacer, na szczęście szybko oprzytomniałem. Nie czuję się jeszcze dobrze po grudniowych wirusach i nie chciałbym zacząć od nowa przygody z nimi. Czy można zrobić ciekawe zdjęcia przyrodnicze nie wychodząc z mieszkania? Okazuje się, że tak. Zaraz po śniadaniu usłyszałem za oknem ptasi harmider. Okazało się, że drzewa pod moim balkonem okupuje hałaśliwa banda ptaków średniej wielkości. Zrobiłem im kilka zdjęć i już oglądając je na komputerze zdziwiłem się efektem widocznym na niektórych z nich. A efekt był przedziwny. Pomimo tego, że zdjęcia były robione pod słońce, ptaki były rozświetlone również od mojej strony. Doszedłem do wniosku, że musiała to być zasługa prostych i białych ścian bloku, które zadziałały jak blenda i pięknie doświetliły drzewa wraz z zawartością. Same ptaki okazały się być kwiczołami (Turdus pilaris). A przynajmniej tak mi się wydaje. Kwiczoły zawsze mylą mi się z innymi drozdowatymi, a jak już kilkukrotnie pisałem, na ptakach znam się słabo. Kwiczoły posiedziały na gałęziach, wszczęły awanturę z sikorkami i gawronami, a następnie odleciały w nieznanym kierunku. Ucieszyłem się ze spotkania, szczególnie że to był pierwszy raz kiedy widziałem ten gatunek tak blisko swojego bloku.

20170106-01 20170106-03 20170106-02

Czyste niebo oznacza dla mnie jedno – samoloty! O tej porze roku słońce nawet w zenicie jest bardzo nisko na niebie i dzięki temu jest szansa na zrobienie udanych zdjęć lotniczych nawet w południe. Włączyłem flightradar24 i zacząłem polowanie. Dzisiaj nie było jakichś większych niespodzianek, same rejsowe, typowe maszyny. W obiektyw złapał się transportowy Boeing 777-FBT, chwilę później kolejny 777 ale już w wersji pasażerskiej, jednej z moich ulubionych linii Cathay Pacific ładnie zapozował razem z Księżycem. Był też Airbus A330 Iberii oraz stały bywalec – Boeing 747 Chińczyków z Yangtze River Express. W pewnym momencie zobaczyłem, że z terytorium Niemiec nadlatują do nas dwa wojskowe Boeingi – latająca cysterna i AWACS. Przez chwilę miały nawet kurs dający nadzieję na przelot w okolicy Łodzi, ale niestety szybko go zmieniły. Zabawne jest to, że dzisiejszej nocy śniło mi się, że robię zdjęcia własnie AWACSa (bardzo wysokie miejsce na mojej liście życzeń). Niestety, senna przepowiednia nie sprawdziła się. Może następnym razem. Ostatnią ciekawą maszyną dzisiaj był Tupolew Tu-204-100 lecący z Moskwy do Pardubic, ale niestety on również zmienił kurs i ominął niebo nad moim balkonem.

20170106-06 20170106-04 20170106-05

Fotografując samoloty zwróciłem uwagę na Księżyc, który jest w pierwszej kwadrze. To dobry znak, ponieważ cienie ładnie rozkładają się na powierzchni podkreślając i wydobywając więcej szczegółów. Powietrze było bardzo przejrzyste i stabilne, udało mi się zrobić całkiem niezłe zdjęcia. Przy tej okazji przypomniałem sobie, że kiedyś planowałem zbadać, jak Nikon daje sobie radę z przybliżaniem, jakie najmniejsze szczegóły jest w stanie wychwycić? Znalazłem w sieci rewelacyjną stronę z dokładnymi mapami Księżyca, powiększyłem fragment swojego zdjęcia i porównałem. Najmniejszym nazwanym obiektem, który dawało się wyróżnić na wybranym fragmencie był krater Hind C. Według danych z roku 2011 ma on średnicę 6,75 km. Moim zdaniem jest to rewelacyjny wynik. Obiekt wielkości małego miasta dający się sfotografować z ręki aparatem! Przy okazji pogrzebałem solidnie w sieci, znalazłem całą masę ciekawych źródeł dotyczących Księżyca i pogłębiłem oczywiście wiedzę na jego temat. Ponieważ lubię robić takie rzeczy, na fragment zdjęcia naniosłem też nazwy okolicznych kraterów. Największy z nich, Halley, ma niecałe 35 km średnicy. Dzień uważam za udany – jak widać nawet nie wychodząc z domu można być w stałym kontakcie z przyrodą.

20170106-07 20170106-08 20170106-09

  9 komentarzy to “Trzej królowie (nieba)”

  1. Ostatnio, znaczy się wczoraj stadko kwiczołów operowało na moim berberysie. Zajadały, tylko się im uszy trzęśły 🙂

    • Fajne ptaki. Lubię wszystkie drozdowate, bo są ciekawskie i mają chuligańskie nawyki 🙂

  2. Bez wątpienia to kwiczoły. W tym tygodniu skończyły objadać dwie wielkie jarzębiny przed moimi oknami i są niepocieszone, że już nic nie zostało. Codziennie wracają, żeby sprawdzić, czy coś nowego nie wyrosło. 😉
    Księżyc wychodzi Ci rewelacyjnie. 🙂

    • A, to działanie kwiczołów przypomina mojego syna – zje wafelek, ale za jakiś czas wraca sprawdzać, czy nie wyrósł nowy 🙂 Czysta biologia. Księżyc to zasługa aparatu, nie moja, ale też jestem wysoce zadowolony z efektów.

  3. Bardzo ładne zdjęcia 🙂 Kwiczołów, samolotów i księżyca nie widziałam nigdy z tak bliskiej odległości w realu.

    • Zawsze kiedyś będzie ten pierwszy raz 🙂 Podejrzewam, że najłatwiej będzie zobaczyć z bliska kwiczoły.

  4. Ty to jednak masz fajnie. Nie ma przyrody, to fotografujesz samoloty. Nie ma samolotów, trzaskasz księżyc. Muszę poszukać i dla siebie jakiejś ciekawej alternatywy:) PS. Co to jest ten flightradar24?

  5. Znakomicie ustrzelone samoloty :p swego czasu długo nasłuchiwałem pilotów na skanerze i też namierzałem z flightradaru :p
    Księżyc wymiata. Nikonik rzadzi :p

Sorry, the comment form is closed at this time.