cze 112017
 
Ponad miesiąc spędzony w przyrodniczym i fotograficznym bezruchu. Od początku maja nie zrobiłem ani jednego zdjęcia i ani razu nie byłem w Łódzkim Ogrodzie Botanicznym. Przyczyn było kilka, nie będę tu jednak o nich pisał. Najważniejsze jest to, że dzisiaj w końcu udało się wrócić i spotkać oko w oko z przyrodą.

Coś dziwnego stało się w tym roku z przyrodą, a przynajmniej jej bezkręgową częścią. Owady i pajęczaki poznikały. Nie całkowicie oczywiście, ale jest ich zauważalnie mniej. Przynajmniej na moich lokalnych łowiskach w Ogrodzie. Widać trochę muchówek i błonkówek, są mniejsze ważki i bardzo mało tych większych. Przez cały dzisiejszy spacer widziałem może ze trzy motyle. Prawdziwy pomór. Przyczyną mogą być znaczne spadki temperatury jeszcze w maju, kiedy to rozwinięte, bezkręgowe populacje musiały stanąć do walki z mrozem. Swoją część dokłada też częste koszenie (a właściwie rycie do gołej ziemi) większości łąk w Ogrodzie. Taki proces na pewno ma niebagatelny wpływ na znikanie całych gatunków z tego obszaru. Mimo wszystko, spacer był udany i coś tam udało się sfotografować. Gwiazdą dnia była dzisiaj kąpiąca się kaczka, która sprawy higieny osobistej traktowała bardzo poważnie. Do tego sporo gatunków ważek i trochę muchówek. W związku z tym, że dopiero się rozkręcam po dłuższej przerwie, dzisiaj nie będę pisał więcej (co na pewno ucieszy niektórych moich znajomych). Zamiast tego resztę opowieści każdy może sobie dopowiedzieć oglądając dzisiejsze zdjęcia.

  12 komentarzy to “Powrót syna marnotrawnego”

  1. Witaj po dłuugiej przerwie 🙂
    No nareszcie ktoś potwierdził moje obserwacje, że jest znacznie znacznie mniej motyli. No kompletnie jak nie czerwiec. I faktycznie zima w maju załatwiła wszystko. Ciekawe ze ważki sobie liczebnie radza nienajgorzej ale to jeszcze raz pokazuje jak stabilne i bardziej odporne na zmiany temperatur jest środowisko wodne.
    Jak zwykle perfekcyjne, nienaganne zdjęcia 🙂

    • Dzięki za przybycie 🙂 Motyli brak, ważek dużo, ale też mniej niż powinno być. Kilka cieplejszych lat, potem mroźna zima i już natura poniosła lokalnie ogromne straty. Ale miejmy nadzieję, że to tylko opóźnienie. Ze zdjęć powyżej podoba mi się jedno, maksymalnie dwa 🙂
      Idę zaraz czytać o moich ulubionych kserotermach, bo widziałem, że pisałeś o nich ostatnio 🙂

  2. Też podejrzewałem splot niesprzyjających okoliczności. I choć widziałem Twoją aktywność na entomo, to stęskniłem się za wspaniałymi zdjęciami i opisami. Na szczęście jesteś – i bądź dalej.

    Ad rem: mam podobne spostrzeżenia odnośnie zwierzostanu bezkręgowego moich okolic (NE Dolny Śląsk). Pomimo wspaniałej ostatnio aury, która wynagrodziła bylejakość kwietniopada, nie wspominając o majopadzie w pierwszej dekadzie, zauważalnie mały jest ruch w owadzim świecie. Pomijając motyle (tu problem jest szerszy i – jak mówią mądrzy ludzie – wprost związany z zanikiem siedlisk, chemizacją, etc.), wszystkiego jest mało. Nawiązałeś do ważek. Właściwie jesteśmy już w aspekcie letnim (dziś obserwowany wylęg pałątek zielonych, a od kilku dni masowe loty pióronoga) a mnie nurtuje – kiedyż to miał miejsce aspekt wiosenny? Dotychczasowe obserwacje na stałych i pewnych stanowiskach takich pospoliciuchów, jak: ważka płaskobrzucha, czteroplama, szklarka, lecicha pospolita – i nic, albo prawie nic.
    Podobnie rzecz ma się z chrząszczami. Jeszcze nie widziałem zgrzytnicy, kozioroga, jakoś niezauważalnie przebiega rójka gatunków zielnych, a tu już pierwsze kłopotki (dziś dwa)…
    “Moje” kolonie Dasypoda, wardzanki i innych małych grzebaczy i pszczolinek wieją pustką… Na dniach odwiedzę jeszcze dwie, trzy…

    Nawet LRG nie chcą na oswojenie puścić po L869 do Madrytu czy Paryża, jeno od razu na longhaule transatlantyckie. A tą świeżynkę też chętnie uwieczniłbym na matrycy:)

    Zdrowia!

    • Dziękuję za słowa zachęty i pochwały 🙂 Właściwie tylko pisanie i pokazywanie zdjęć innym ma sens, cieszę się więc, że komuś sprawia przyjemność oglądanie tej strony.

      Ja mam sytuację o tyle komfortową, że penetruję cały czas ten sam, właściwie niezmienny obszar, dzięki czemu każda zmiana jest widoczna jak na dłoni. I jakoś tak sezonowo raz jest mniej motyli, raz ważek, raz błonkówek. Natomiast w tym roku mniej jest po prostu wszystkiego. Jeżeli mowa o błonkówkach, to nie widziałem w tym roku w ogóle bardzo wielu pospolitych dla mnie gatunków. Klęska i pomór. Moich ulubionych trzyszczy też w ogóle nie ma, mimo że widziałem je już na początku kwietnia. Teraz przepadły…

  3. no! dobrze, że jesteś, nie pytam o przyczynę ale więcej tego nie rób 🙂

  4. Miło znów Cię widzieć. 🙂 Kaczucha-higienistka urocza. A ważek, sądząc z liczby zdjęć, faktycznie u Ciebie najwięcej, pewnie nawet zbyt dużo jak na te resztki muszek pozostałe po majowym pogromie. ;).
    Też potwierdzam – motyli jest zdecydowanie mniej. I mam tu głównie na myśli najpopularniejszego (chyba) w mieście bielinka bytomkowca. Widziałam go w tym roku tylko raz, w co aż trudno uwierzyć. Zwykle wiosną latało ich mnóstwo (a ja za nimi, z reguły bez powodzenia).
    Za to, jeśli chodzi o inne owady, nie obserwuję znaczących różnic. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie, bo dopiero miesiąc ciepła za nami, a już mam zdjęcia około 30 zupełnie nowych dla siebie gatunków. Ale wiadomo, w mieście sytuacja jest korzystniejsza, bo wśród murów cieplej.

  5. A już bałem się, że kolejny, bdb blog odejdzie w niepamięć 🙂 PS. To samo dotyczy również kręgowców, zwłaszcza tych pierzastych. Pisałem już, że tegoroczne, warmiński przeloty gęsi były żałosne. Nad Biebrzą w maju było gorzej, niż zazwyczaj bywa w połowie lipca. Jakiś problem jest również z łosiami. Tam, gdzie były zawsze, tym razem nie było żadnego. Po części jest to wina tego, co dzieje się w naszym rolnictwie. Zmiana charakteru upraw, zagospodarowanie wszystkich, dotychczasowych nieużytków, likwidacja oczek wodnych. Po drugie, to chyba po części skutek tego, co dzieje się z klimatem, a w moim przekonaniu coś się dzieje.

  6. NO! Wieko się przebudził 🙂
    Owadów może i mało, ale te upierdliwe czyli komary są! I to niemało!
    Na szczęście życie roślinne ma się świetnie z powodu normalnych opadów i braku upałów.

  7. Zastanawiałam się, co stało się z Tobą…
    Fajne zdjęcia 🙂 A gdzie portret kąpiącej się kaczuszki?
    Najbardziej zazdroszczę upolowanej niebieskiej lecichy. Widziałam kilka takich ważek w czwartek nad stawami w Ogrodzie Botanicznym Myślęcinek, ale nie chciały pozować. W Bydgoszczy owadów jest bardzo dużo, najwięcej ogrodnic niszczylistek i modraszków. W czerwcu spotkałam nawet parę nowych, których nie widziałam w minionych latach.

  8. Jak już chcę iść na łowy, to leje…

Sorry, the comment form is closed at this time.