lis 082018
 
Zaczął się listopad, Łódzki Ogród Botaniczny ma swoją zimową przerwę, a strona przechodzi w tryb jesienno-zimowy. Co oczywiście nie znaczy, że zapadnie w sen zimowy – co to, to nie! W Łodzi jest przecież wiele innych miejsc na jesienne wędrówki. Na dobry początek Park Zdrowie.

O Zdrowiu pisałem już kilkukrotnie. To wielki park, a właściwie kompleks parkowo-sportowo-rekreacyjny, na którego terenia mamy i aquapark, i ZOO, i stawy, i lasy, i budki z goframi. Do Zdrowia przylega też Ogród, a całość mieści się kilkanaście minut drogi szybkim krokiem od mojego bloku. Nic więc dziwnego, że jesienią, kiedy czasu jest mało, a ciemność zapada coraz wcześniej, to miejsce wybieram najczęściej na swoje fotograficzne spacery. A do zwiedzania i fotografowania jest sporo. Lasy na Zdrowiu są zróżnicowane – iglaste, liściaste, dębowe, brzozowe i różne inne – nie znam się na drzewach, tak jak na owadach, więc dla mnie dzielą się one na brzozę (biała) oraz inne. Do tego cały obszar parkowy, w którym posadzono bardziej egzotyczne gatunki. Kilka całkiem sporych stawów, dwie rzeczki, łąki i na dodatek prawdziwy, ścisły rezerwat przyrody. Obejście tego wszystkiego może zająć nawet kilka godzin, w zależności od tempa i chęci. Z ciekawości przypomniałem sobie dane techniczne – Zdrowie zajmuje powierzchnię prawie 190 hektarów, a wymiary na mapie to jakieś 2,5 x 1 kilometra, nie licząc Ogrodu. Oczywiście nie jest to jakaś wielka liczba, jeżeli biegnie się od końca do końca. Natomiast jeżeli spaceruje się z aparatem, zaglądając pod każdy krzak, czas i przestrzeń nagle zaczynają się solidnie rozszerzać. Popstrykałem na mapie Googla – dzisiejszy spacer to około 10 kilometrów i jakieś trzy godziny spokojnej wędrówki.

Celem wędrówki było spotkanie z grzybami. Nie liczyłem na żadne inne bonusy, no może na jakieś drobne ptactwo czy kaczki na stawie. Na pewno nie spodziewałem się żadnych niespodzianek w postaci owadów. I tu się myliłem. Udało mi się sfotografować jedną, całkiem sporą muchę, a wiele innych przelatywało gdzieś w runie leśnym, korzystając z pięknej, słonecznej pogody i wysokiej temperatury. Innych bezkręgowców nie widziałem, ale nie rozglądałem się specjalnie za nimi.

Grzyby za to nie zawiodły. Lasy pełne są jeszcze kolorowych liści, atmosfera była złota, pełna promieni słonecznych, zapachów jesiennego lasu i szeleszczących szczątków roślin. Chodzenie w takim miejscu i o takiej porze było prawdziwą przyjemnością. Ten arkadyjski obraz psuły niestety spotykane co jakiś czas puszki po piwie, ale cóż, taki mamy kraj i nic (chyba) się na to nie poradzi. To nie Singapur, gdzie za wandalizm można dostać (dosłownie) baty. Skupiłem się na celu mojej wizyty. A grzyby są po prostu przepiękne. Kolory, kształty, różnorodność. A do tego oczywiście ta żyłka myśliwego, bo przecież żeby je sfotografować, trzeba je najpierw znaleźć! I tu mała dygresja. Niedawno byłem na Zdrowiu z moim synem, który ma obecnie etap Pokemonów i chodzi z nosem w telefonie, wpatrzony nieustannie w ekran, łapiąc cyfrowe, mangowe paskudy. Nie widzi nic wokół siebie, nie ma pojęcia gdzie jest, co mnie z kolei doprowadza do szewskiej pasji, bo przecież tyle piękna wokoło… Pokemon tu, Pokemon tam, ten rzadki, a ten legendarny, tego jeszcze nie ma w kolekcji, a jak złapie pięć takich, to je zewoluuje do innych, etc. Ja idę obok, staram się nawiązać jakikolwiek kontakt werbalny, ale kończy się na zgrzytaniu zębami. Tymczasem dzisiaj zrozumiałem, że przecież robię dokładnie to samo! Moim smartfonem jest aparat, a Pokemonami owady, pająki, grzyby. I też chodzę z włączonym widzeniem tunelowym, wpatrzony w ekran aparatu, kompletnie odcięty od reszty świata. Jeszcze ten gatunek, jeszcze tamten, tego widzę pierwszy raz w życiu, a temu nie zrobiłem jeszcze zdjęcia. To może jeszcze sprawdzę w tych krzakach, no i przy stawie, koniecznie, a potem przy drugim, bo jak zrobię zdjęcie temu i tamtemu, to będzie satysfakcja i na stronie będę mógł napisać. A jak sfotografuję gatunek, który jeszcze był nienotowany na tym terenie? Uuuuu, to jak złapanie Ultra Rare Super Bossa w Pokemonach! Hmmm, czyli wygląda na to, że mamy z synem remis…

Wracając do wątku – nie identyfikowałem dzisiejszych grzybów, nie miałem na to czasu, a chciałem je umieścić na stronie kiedy są jeszcze całkiem świeże. Ze spaceru i ze zdjęć jestem bardzo zadowolony. Światło było super, gatunków było dużo, tło też idealne. Przy okazji pochwalę się jednym dzisiejszym zdjęciem, które dla mnie będzie symbolem tej jesieni. To to z liściem klonu i białym oplotem w centralnej części. Nie wiem, kto jest autorem białej pajęczyny, nie jest to zresztą aż takie ważne. Ważny jest nastrój, kolory, faktury, geometria, trzy plany i nawet centralna kompozycja mi nie przeszkadza… Niby to tylko zdjęcie kilku liści i białej przędzy, ale wszystko mi się w nim podoba. Patrzę na nie i czuję zapach jesiennej ziemi i butwiejących resztek roślin, ciepło słońca na skórze, słyszę szelest wiatru wśród suchych liści i myślę sobie – no tak, jesień… Wybaczcie to samochwalstwo.

  7 komentarzy to “Na Zdrowie!”

  1. Krasiwo! Jest i opieńka, który gatunek – nie podejmę się ze zdjęcia, są i muchomory cytrynowy/sromotnikowy oraz plamisty, a także tęgoskór – same smakołyki. Nie wiem, czy na pierwszym od lewej w górnym rzędzie nie masz którejś maślanki. Jesteś zarejestrowany na bio-forum u M. Snowarskiego? Powinien pomóc w oznaczeniu.
    Drzewa chętnie pomogę oznaczyć.
    Strzeż Młodego przed tymi ogłupiaczami, nie są ani trochę potrzebne do życia, a mogą narobić bigosu (piszę o łapaniu pokemonów).

    • Sporo fajnych okazów, można by zatruć pół ulicy 🙂 Na bio-forum mam oczywiście konto, ale nie wiem czy zawracać głowę – zazwyczaj potrzeba kilku ujęć, macanie, wąchanie i mikroskop jeszcze. Drzewa chętnie podeślę, jak tylko będę miał jakieś do oznaczenia. A z tymi Pokemonami to oczywiście chwilowa moda, różne już przechodziliśmy. Na szczęście telefon to drobna część życia mojego sportowca/naukowca 🙂 Jak pewnie zauważyłeś, dzisiaj nie ma nic o samolotach – będą następnym razem – między innymi fajne Iły, niestety z daleka.

  2. Przegapiłem opieńki przez wyjazd nad Biebrzę. Szkoda, gdyż to grzyb przyjazny ludziom, którzy nie mają czasu na latanie po lesie:) PS. To się jeszcze łapie te pokemony?

    • Opieńki to chyba nawet w ogrodzie albo piwnicy można hodować 🙂 A Pokemony się łapie – też byłem w szoku, myślałem że ta gra padła z dwa lata temu. Teraz chodzę z synem po różnych parkach, on je łapie a ja rozglądam się dookoła. I okazuje się, że w każdym takim miejscu spotykamy naprawdę masy ludzi wgapionych w smartfony w tym samym celu. W wieku od przedszkolaka do emeryta. Dla mnie to szok.

  3. Piękny ten park. I wielki, dwa i pół kilometra, hoho, można się nieźle nachodzić. Grzyby superowe i zdjęcia też mi się podobają. 🙂
    A mucha to najprawdopodobniej Dryomyza flaveola (ostatnio nazywana Dryope flaveola) z nielicznej rodziny Dryomyzidae. U mnie takie latają jesienią w każdym lasku miejskim. W miejscach, gdzie widać ich więcej, trzeba uważać na nogi, bo one urządzają sobie randki w pobliżu psich pozostałości. 😉

    • Zdrowie to moje dzieciństwo 🙂 Niezliczone godziny tam spędziłem i nadal bardzo je lubię. Dzięki za identyfikację muchy- mętnie kołatało mi w głowie coś z Dryomyzidae, ale nie miałem już czasu na pytanie i sprawdzanie. Ważne, że jakiś owadzi akcent był. W tym roku być może uda się zorganizować spotkanie z naszymi specami od owadów naśnieżnych i to dopiero będzie super sprawa – owady w zimie, na śniegu i lodzie. Zawsze chciałem takie sfotografować, ale nie miałem pojęcia, gdzie je szukać.

Sorry, the comment form is closed at this time.