sie 152016
 
20160815-head Wpadł mi do głowy świetny pomysł. Często pokazuję zdjęcia z Łódzkiego Ogrodu Botanicznego, ale są na nich przeważnie małe stwory. Nie widać skali, nie widać wielkości terenu po jakim się poruszam. Dzisiaj postanowiłem pokazać jak duży jest Ogród. Wszystko szło dobrze, dopóki nie nadziałem się na pierwsze bezkręgowce…

Pogoda była idealna do realizacji planu – chmury na niebie i wiatr. Postanowiłem zrobić duże koło po Ogrodzie odwiedzając moje ulubione miejsca, fotografując szerokie plany i pokazując wszystko co się da, za wyjątkiem bezkręgowców. Zacząłem bardzo dobrze, wejście, skręt w lewo, Arboretum, szerokie plany, żadnych zbliżeń. Przemykałem jak Arnold Schwarzenegger w boliwijskiej dżungli. Żaden owad nie mógł mnie oderwać od fascynującego zajęcia – uwieczniania jak najszerszych z szerokich planów. Kolejna alejka i następna, wszystko jak z płatka. Stawy, górki, w końcu zagłębiłem się w laski w Dziale Flory Polskiej. Kolejne ujęcia, 24 mm cały czas, dźwignia zbliżenia nawet nie drgnęła, trzymałem się dzielnie. Łąka, ścieżka na której zwykle fotografuję ślimaki, jakieś drzewa z oddali. W końcu wchodzę do mojego ulubionego Działu Roślin Leczniczych i Przemysłowych, pstrykam jedno za drugim zdjęcia alejek, rabatek, aleja lipowa z dużej odległości. Myślę, jakby tu jeszcze pokazać ten dział jako całość. Aż nagle nachodzi mnie myśl – ciekawe, czy jest jeszcze ten tygrzyk z mojego poprzedniego wpisu? I to był oczywiście TEN MOMENT. Palec sam nacisnął dźwignię, obiektyw wyjechał na 85 mm czyli koniec zakresu makro, a dalekie plany poszły w odstawkę.

20160815-12 20160815-11 20160815-10

Pani tygrzykowa była tam gdzie poprzednio. Wydawało mi się, że nawet urosła (oczywiście żartuję). Przykucnąłem przy rabatce, zabrałem się do ustawiania zdjęcia i w tym momencie zauważyłem, że alejką idzie na oko dziesięcioletni chłopaczek z mamą. Rozmawiali o pająkach. Ponieważ nie mogę się nigdy opanować i zawsze muszę nieść (przyrodniczej) oświaty kaganiec, zawołałem go i spytałem czy nie chce zobaczyć fajnego pająka. Chłopaczek podszedł, zobaczył panią tygrzykową i wydusił zdławionym głosem – “Mój Boże!” – po czym zbladł i uciekł. To tyle na temat mojej akcji “Polub pająka”. Czy była udana? Nie jestem pewien… Pochodziłem jeszcze trochę obok tej samej rabatki i znalazłem kolejnego tygrzyka. Kilka metrów dalej trafił się kolejny. Nie jest więc z nimi tak źle, jak wydawało mi się przedwczoraj. Oczywiście od momentu zobaczenia kolejnych tygrzyków skupiłem się już wyłącznie na bezkręgowcach. Mimo słabej pogody znalazło się ich całkiem sporo. Zauważyłem kilka różnych gatunków łowików, w tym kopulujące pary. Na piasku łaziło kilka trzyszczy piaskowych. Właśnie – łaziło. Trzyszcze zazwyczaj poruszają się czymś w rodzaju galopu z wyciągniętą brzytwą. Dzisiaj łaziły, dzięki czemu można było je swobodnie fotografować.

Na zdjęciu z tygrzykiem są dwa małe Diptero-bonusy, dopiero teraz je zauważyłem. Zaraz poszukam, kto zacz i co robi na pająkowym obiedzie.

20160815-01 20160815-07 20160815-04

W pewnym momencie coś żółtego mignęło mi między kwiatami rabatki. Jak pisałem ostatnio, potrafię rozpoznawać w locie większość gatunków dużych motyli. Żółte najczęściej są latolistki cytrynki, ale to nie był cytrynek lecz szlaczkoń (Colias sp.). Oczywiście nie będę udawał, że potrafię rozpoznać konkretny gatunek szlaczkonia w locie, bo to byłaby niezła bzdura. Po obejrzeniu zdjęć wydaje mi się, że to pospolity szlaczkoń siarecznik (Colias hyale). Ucieszyłem się, bo mimo że jest to gatunek pospolity, w Ogrodzie widuję go bardzo rzadko. Przy tej okazji warto napisać, jak wygląda moje “polowanie” na nietypowe okazy. Po zobaczeniu szlaczkonia oczywiście rzuciłem się w jego kierunku. Zwiał, pokrążył, usiadł na trawie. Podkradłem się bliżej. Zrobiłem jedno zdjęcie z daleka – żeby w razie czego, gdyby okazało się, że to jakiś rzadszy gatunek, mieć dowód. Uciekł ponownie. Usiadł na jakiejś roślinie. Znowu podchody. Zacząłem ponownie robić zdjęcia z daleka, stopniowo się przybliżając. A potem następuje taki moment, kiedy jestem już pewien, że mam kilka dobrych zdjęć z bliska i można przeciągnąć strunę bez ryzyka. Podchodzę więc najbliżej jak się da i dosłownie przystawiam ofierze obiektyw do głowy. Co dziwne, często nie robi to na niej żadnego wrażenia. Ale tylko wtedy, kiedy już mi nie zależy na dalszych ujęciach. Taka reguła. Poniżej, do szlaczkonia dorzucam ładną, zieloną gąsienicę, którą spotkałem na tej samej rabacie.

20160815-09 20160815-06 20160815-08

Dzisiejszy spacer nie był może bardzo długi, ale jestem zadowolony z rezultatów. Szerokie plany odkładam na dalszy plan. Pewnie jeszcze nie raz będzie okazja je zrealizować, na przykład kiedy będzie wiało, albo kiedy nie będzie owadów. Chodząc dzisiaj między rabatkami z przykrością zauważyłem, że zaczyna zbliżać się już jesień. Dużo roślin przekwitło (w tym moje ulubione – wrotycz i mikołajek), dużo gatunków owadów poznikało, a temperatury ciągle oscylują wokół 20C, co nie jest jakimś świetnym wynikiem, jak na letnią porę. Ostatnia porcja zdjęć przedstawia to, co jeszcze udało mi się dzisiaj spotkać. Taszczyn pszczeli (Philanthus triangulum) na jednym z ostatnich żywych mikołajków. Przedstawiciel pluskwiaków, których jeszcze całkiem dużo kręci się na roślinach. I na ostatnim zdjęciu bardzo zamyślony kosarz (Opiliones), który nie znał strachu i dał się fotografować z bardzo bliska.

20160815-02 20160815-05 20160815-03

  10 komentarzy to “Dobry plan (bo bliski)”

  1. Jak kiedyś w końcu, do czego Cię serdecznie namawiam, wydasz album albo bogato ilustrowany przewodnik z cyklu ” w świecie …” i tu sobie wpisz co chcesz, to mając na uwadze Twój “atlasowy” styl fotografowania, będzie to najlepiej udokumentowany przewodnik, album … cokolwiek! W tym momencie pisząc o “atlasowym stylu” mam na myśli wyłącznie komplement oparty o podziw dla jakości, staranności zdjęć i poprawności technicznej. To zaskakujące dla mnie, bo fotografujemy absolutnie odmiennie i skupiamy się na różnych rzeczach w przekazie fotograficznym, ale narasta we mnie spory szacunek dla tego co robisz 🙂

    • Album – bardzo chętnie 🙂 Na razie udało mi się “wcisnąć” moje zdjęcia do kilku różnych książek, a nawet na znaczki pocztowe (wciąż jeszcze nie wyemitowane 🙂 ). Atlasowy styl jest fajny, ale czasem mnie samemu wydaje się zbyt sterylny. Mam nieraz ochotę zrobić zdjęcia bardziej “z duszą”. Ale niestety na wszystko naraz nie starcza czasu i w rezultacie owady ciągle wygrywają na mojej liście priorytetów 🙂

  2. I to się nazywa uzależnieniem. Pewnie się do tego nie przyznajesz (nawet sam, przed sobą), ale jesteś bezkręgowcoholikiem w ostatnim stadium:) I bardzo mnie to cieszy, bo wiem, że nie będę sam na ewentualnym odwyku:) Chłopcem się nie przejmuj. Takie szokowe wejście w przyrodę może spowodować, że w przyszłości wyrośnie z niego profesjonalny arachnolog. I wtedy Cię znajdzie … PS. Mam jednak nadzieję, że zobaczę ten ogród. Specjalnie nie zaglądam na oficjalną stronę (no chyba, że są tam Twój zdjęcia).

    • E, ja tam się wcale nie wypieram – jestem bezkręgowcoholikiem od wielu lat i nie zamierzam rzucać nałogu ani robić 12 kroków 🙂 Do Ogrodu zapraszam serdecznie, nie jest to puszcza, ale oglądać jest co, szczególnie jak ktoś lubi na przykład drzewa – w końcu to ogród botaniczny 🙂 Teren jest ładny i zróżnicowany, dużo wody, trochę lasu, a najwięcej… bezkręgowców 🙂 Na oficjalnej stronie nie ma moich zdjęć, chyba w ogóle nie ma tam za dużo zdjęć.

      • W Olsztynie również miał powstać ogród, tyle tylko, że zdecydowanie mniejszy. Z jakiegoś powodu (pewnie finansowego) nie powstał i zapewne nie powstanie. Nie wiem, kiedy będę w Łodzi, więc poczekam na Twoje zdjęcia, tym razem z dalszego planu:)

  3. Intrygująca opowieść o botaniku…i szkoda, że dodałeś tylko trzy szersze kadry – w sumie niewiele pokazują 😉
    Szlaczkonia chyba nie widziałam w realu. Dzisiaj na moim plecaku usiadł łowik, ale nie miałam aparatu, bo byłam na cmentarzu.

    • Obiecuję, że niebawem zrobię spacer poświęcony szerszym planom 🙂 Mam też chęć opisać po kolei poszczególne działy i moje ulubione miejsca – na pewno doczekasz się dużo szerszych kadrów. Szczególnie jesienią, kiedy klony zapłoną.

  4. I to jest prawdziwa i najbardziej skuteczna “fotografia z podchodu”:):):)! Bardzo fajnie się czyta i ogląda!

    • Dzięki! Zastanawiam się nad ulepszeniem metod. Może sporządzę ruchomą czatownię. Tylko jak ma wygląda? Może jak duży ul :-)?

Sorry, the comment form is closed at this time.