cze 222016
 
20160621-head Po ośmiu godzinach w pracy, kiedy tabelki z Excela nakładają mi się na pole widzenia, jak HUD w nowoczesnym myśliwcu, mam dwa wyjścia. Albo jak najszybciej wrócić do domu, albo przemóc zmęczenie i jednak przejść się na spacer. Wczoraj wziąłem ze sobą aparat, stoczyłem walkę wewnętrzną i poszedłem do Łódzkiego Ogrodu Botanicznego.

Jak się okazało później – było warto. Z pracy wyszedłem poźno, kiedy wchodziłem do Ogrodu dochodziła szósta. Pogoda przez cały dzień była pochmurna. Zastanawiałem się, czy w ogóle uda mi się zobaczyć coś ciekawego, nie mówiąc już o sfotografowaniu. Nie było tak źle. Trochę owadów siedziało na kwiatach, było dużo pluskwiaków, jakieś ciekawe gatunki biedronek, trochę muchówek i błonkówek. Oczywiście o tej porze nie należało spodziewać się cudów. Pochodziłem po bardziej zalesionych terenach, a potem wyszedłem na odkryte łąki Arboretum. Oczom moim ukazał się asfalt. A konkretnie asfaltowe alejki przecinające zieleń. Ilekroć je widzę, przypomina mi się mój kolega z czasów szkolnych. Chodziliśmy wtedy do Ogrodu, powszechnie zwanego Botanikiem, całą, podwórkową bandą. Kiedy dochodziliśmy do alejek, kolega ów zawsze wygłaszał jedną kwestię. Stawał, unosił z dumą czoło, obrzucał alejki trochę pogardliwym, a trochę ojcowskim wzrokiem i mówił – K…, ten asfalt to mój Stary wylewał! Asfalt był, niespodziewanie wyszło też słońce, brakowało tylko stałych bywalców alejek, czyli ważek. Po chwili pojawiły się też i one. Zauważyłem kilka samic lecichy pospolitej (Orthetrum cancellatum) patrolujących okolicę i od czasu do czasu siadających na rozgrzewającym się asfalcie. Postanowiłem skorzystać ze swoich własnych porad z jednego z ostatnich wpisów, wybrałem miejsce w pobliżu miejsca odpoczynku owadów mając słońce za plecami i chwilę poczekałem. Po chwili przyleciała ważka. Zacząłem robić zdjęcia, lecicha posiedziała, wróciła i tak kilka razy. Miałem już dość materiału, chciałem już wracać. Ważka zerwała się dosłownie na dwie sekundy i zaraz wylądowała trzymając coś czarnego. Okazało się, że błyskawicznie upolowała muchę. Taką dużą, ciemną, z gatunku tych, co bardzo fantazyjnie i obleśnie rozmaślają się po trafieniu. I faktycznie, kiedy w domu przeglądałem zdjęcia z poszczególnych faz konsumpcji, mucha nie zawiodła. Rozmaślała się mistrzowsko. Ważka jadła, a ja zadowolony fotografowałem, bowiem do tej pory jakoś nie miałem szczęścia do tego rodzaju zdjęć. Po skończonym posiłku podziękowaliśmy sobie wzajemnie, ważka odleciała, a ja wstałem z kolan i ruszyłem dalej.

20160621-03 20160621-02 20160621-04

Słońce zaczęło się zniżać, zbliżałem się już do wyjścia. Nad łąkami przetoczył się ryk setek gardeł dochodzący z otwartych okien bloków mojego osiedla. Właśnie strzeliliśmy gola Ukrainie. Schyliłem się jeszcze nad jakimiś białymi kwiatkami i całkiem przypadkiem spłoszyłem złotooka (Chrysopa sp.). Trochę za nim pochodziłem i w końcu wśród gęstej roślinności zrobiłem mu w miarę sensowne zdjęcie pod słońce. Tymczasem wysoko w górze rozległo się charakterystyczne buczenie – leciał jakiś duży odrzutowiec. Podniosłem głowę, podniosłem aparat i całkiem snajperskim sposobem zrobiłem dosłownie jedno zdjęcie Airbusowi A380 Lufthansy. Niestety, już przez rzadkie chmury. Chwilę po tym wyszedłem z Ogrodu. Cały spacer zajął mi trochę ponad godzinę i po raz kolejny udowodnił, że w drodze z pracy lepiej wejść do Ogrodu nawet na krótki czas, bo zawsze można zobaczyć coś ciekawego. Choćby asfaltowe alejki Starego mojego kolegi.

20160621-05 20160621-01 20160621-06

  8 komentarzy to “Asfalt”

  1. Mega jest to zdjęcie samolotu, chyba jakimś superrrr zoomem 😉

    • Tak jest 🙂 Wszystkie zdjęcia z ostatniego miesiąca są robione moim nowym ulubieńcem – Nikonem P900. Ogniskowa 24-2000mm 🙂

  2. Bardzo ciekawe zdjęcia 🙂 Nigdy nie spotkałam konsumującej ważki.
    Zazdroszczę, że masz tak blisko do Ogrodu Botanicznego. W Bydgoszczy są dwa. Do mniejszego i starszego jedzie się autobusem 15 min, a do większego i nowszego ok.30 min. Na szczęście oba są darmowe 🙂 W sezonie zaglądam tam mniej więcej co miesiąc.

    • Nasz Ogród to prawdziwy gigant – zajmuje 67 hektarów. Jest przy tym bardzo zróżnicowany – ma części bardziej “dzikie” i “cywilizowane”. Od wyjścia z klatki do jego bramy mam 5 minut. No i kawałek widzę ze swojego okna. Nasz darmowy nie jest, ale ja mam zawsze karnet na cały sezon. No i chodzę do niego po 3-5 razy w tygodniu 🙂

  3. Piękny złotook, fajne ujęcie 🙂

    • Dzięki 🙂 Złotook jest faktycznie fajny, ale ujęcie było by dużo lepsze bez tego badyla z prawej. Niestety, w gęstwinie nie dało się nic lepszego wyciągnąć, a bez lustrzanki z głębią ostrości też się nie powalczy 🙂

      • Mam lekko odmienne zdanie, bo mnie akurat badyl z prawej nie dość, że nie przeszkadza to wręcz tworzy całość z badylem, na którym siedzi złotook i właśnie taka cała mi się podoba 🙂
        No chyba, że masz na myśli kawałek badylka na górnym prawym roku 😉

  4. Złotooka ciężko złapać w kadr!

Sorry, the comment form is closed at this time.