gru 122016
 
20161212-head Nie cierpię zimy. Pisałem to już wielokrotnie i napiszę pewnie jeszcze niejeden raz. W zimę, jak sama nazwa wskazuje, jest zimno, przyroda ożywiona nie jest ożywiona, wszystko jest monochromatyczne, albo brudne. I najgorsza ze złych cech zimy – ciągle jest ciemno!

Dlaczego 15:23? To godzina dzisiejszego zachodu Słońca. Gorzej już się nie da. Dzień jeszcze nieco się skróci, ale nie będzie wcześniejszego zachodu niż o 15:23. Jest to absurd jakiś. Pracuję do, średnio 16:00, jak łatwo więc zauważyć przez kilkanaście dni wychodzę z pracy już po zachodzie. W zimowym, ohydnym mroku, albo ciemności. Przez ostatnie dni pogoda była taka, że właściwie przez większość tak zwanego “dnia” nie było wiadomo, czy to wschód czy zachód, czy może południe. Dla mnie – osoby kochającej lato, zieleń przyrody i światło słoneczne – zima to osobista tragedia i okres wzmożonej depresji. Co można fotografować w takich warunkach? Odpowiedź jest bardzo prosta. Nic. No, może z jednym wyjątkiem. Jeżeli raz na jakiś czas trafi się czyste niebo, można sfotografować Księżyc, planety, a nawet obiekty głębokiego nieba. Dzisiaj trafił nam się właśnie taki, rzadki cud. Przez większość dnia niebo było przejrzyste, a w dodatku świecił na nim nasz piękny satelita. Żeby czar nie prysł, zaraz po wejściu do mieszkania, nie rozbierając się, popędziłem na balkon i zrobiłem kilka ujęć nieba. Pojutrze jest pełnia, Księżyc świeci więc w całej swojej okazałości. Nikon na ogniskowej 2000 mm daje radę i cieszy oko liczbą szczegółów na powierzchni. Przy okazji pobawiłem się trochę filtrami i zrobiłem trzy warianty tej samej klatki – w kolorze, w czerni i bieli oraz z wyciągniętymi kontrastami. Ten mały eksperyment pokazuje, że nawet prostymi, domowymi sposobami można wysoce podnieść wartość zdjęcia wyciągając z niego o wiele więcej informacji, niż z surowej klatki. Ameryki zresztą nie odkryłem – w ten sposób powstają też profesjonalne astrofotografie choćby z Teleskopu Hubble’a – surowe klatki są obrabiane na wiele sposobów, przepuszczane przez filtry i koloryzowane. Reasumując – bardzo się cieszę, że udało się wyrwać zimie chociaż jeden dzień i sfotografować cokolwiek. A ponieważ 15:23 jest dolną wartością graniczną, dalej może być już tylko lepiej.

20161212-02 20161212-01 20161212-03

A jaki jest mój sposób na zimę? Wielki kubek gorącej herbaty, dużo zapalonych świateł, kaloryfer i dobra książka. Akurat teraz czytam, nomen-omen, “Światło” M.Johna Harrisona, rewelacyjną podróż w krainę wyobraźni i technologii. Jeżeli ktoś lubi klimaty science-fiction, to polecam gorąco.

“Pod rozjarzonym nie do wytrzymania Traktem Kefahuchiego – potężnym, nieprzewidywalnym oceanem promieniującej energii w głębi galaktyki, na jałowej powierzchni asteroidy leżą trzy przedmioty: porzucony statek kosmiczny, coś, co wygląda jak kościane kostki do gry oraz ludzki szkielet. Co oznaczają i czym są – tę tajemnicę rozwikłuje Światło, oszałamiający powrót M. Johna Harrisona na pełen wyobraźni teren fantastyki naukowej.

Powieść tworzą trzy przeplatające się wątki narracyjne – jeden współczesny, dwa osadzone w innych częściach galaktyki w roku 2400. Tu i teraz mamy Michaela Kearneya – kiedyś jego udziałem będzie odkrycie, które umożliwi loty międzygwiezdne, ale dziś jest udręczoną postacią stawiającą czoło dziwnej i zapewne obcej istocie znanej jako Shrander. W przyszłości zaś występuje Seria Mau Genlicher, pilotka statku kosmicznego Biała kotka, zintegrowana z nim chirurgicznie i biologicznie, oraz Ed Chianese, włóczykij i poszukiwacz sensacji, obecnie żyjący na marginesie Nowego Wenusportu; wygląda na to, że wszyscy na świecie chcą odebrać od niego długi…”

20161212-04

  6 komentarzy to “15:23, czyli zima sio!”

  1. Wszelki Duch! To jednak żyjesz! Faktycznie dla kogoś, kto fotografuje głównie owady, zima to przeklęta pora roku. Ja ją lubię lub właściwie toleruję, ale z jednym, wielkim wyjątkiem. Ciemności nienawidzę podobnie, jak Ty. To nienormalne, żeby dzień trwał 6 godzin, z których i tak wszystkie spędzamy w zamkniętych pomieszczeniach. Dlatego zimą ocieram się o skrajną depresję i nie pomagają mi napoje, lektury i kaloryfery. Jedyne, co utrzymuje mnie przy zdrowych zmysłach, to myśl o moim kumplu, który mieszka za kołem polarnym i ma tam dwa miesiące permanentnej nocy:) Wiem, że to nieładnie żerować na krzywdzie innych, ale jakoś trzeba to przetrwać :))))

    • No to mnie pocieszyłeś, faktycznie porównując naszą sytuację do kogoś za kołem polarnym, to my tu mamy tropiki i dni pełne jasności 🙂 Ja się trzymam tego, że za chwilę będą Święta, trochę urlopu, a później styczeń i już jakoś poleci do wiosny.

  2. No to jesteśmy na antypodach 🙂 Uwielbiam zimę! Ale wiesz przecież lepiej niż ja, że zimą owady również funkcjonują, widuję w lesie nawet jakieś latające błonkoskrzydłe, na śniegu wielokrotnie spotykałem larwy itp. To mogłoby być ciekawe gdybyś to pokazał. Co Ty na to?

    • Szczerze Ci powiem, że mimo że też czasem widuję owady w zimę, to chyba jeszcze nigdy nie zrobiłem im zdjęcia. Moja koleżanka jest specjalistą od tego rodzaju owadów i trzeba przyznać, że ich różnorodność jest zdumiewająca. A zdjęcia oczywiście chętnie zrobię, jak tylko uda mi się wyrwać na jakiś spacer w pobliże drzew 🙂

  3. Cóż, urodziłeś się w niewłaściwym kraju. Zresztą ja też. Ta mroczna i lodowata pora roku źle wpływa nie tylko na moją psychikę, ale także na ciało.
    Jeśli nie jest zbyt zimno i świeci słońce, to fotografuję owoce lub suszki. Najlepiej wyglądają oszronione lub ośnieżone 😉

  4. Wieko nie śpi. Wieko czuwa. 🙂
    Generalnie byle do wiosny.

Sorry, the comment form is closed at this time.